Lewandowski czy Messi - komu należy się "Złota Piłka"? Grobelny rozpoczął trzeci sezon w klubie z Warszawy. Poprzednie rozgrywki rozpoczynał jako rezerwowy. Parę przyjmujących tworzyli bowiem dwaj reprezentanci Polski - Bartosz Kwolek i Artur Szalpuk. Z czasem jednak Grobelny wywalczył sobie miejsce w ekipie Andrei Anastasiego, korzystając m.in. z kontuzji Szalpuka. Efektem były 283 zdobyte punkty. To trzeci wynik w drużynie. W tym sezonie Projekt jeszcze mocniej postawił na 28-letniego zawodnika. Od pierwszych meczów jest graczem podstawowego składu. Szkoleniowiec czasami daje mu jedynie odpocząć w przyjęciu, zastępując go na kilka akcji Mateuszem Janikowskim. Pełny sezon w klubie aspirującym do czołówki PlusLigi ma być dla Grobelnego prawdziwą weryfikacją na wysokim poziomie. - Muszę grać wszystko, od początku do końca. Lepiej czy gorzej, teraz muszę nauczyć się mentalnie walczyć z tym, by motywować się w gorszych chwilach. Gdy dobrze idzie, każdy potrafi grać. Gorzej jest w tych trudnych momentach. Ten sezon to dla mnie na pewno jakiś krok. A pod koniec rozgrywek zobaczymy, czy do przodu, czy jednak nie - twierdzi przyjmujący. Projekt Warszawa z kłopotami. "Strasznie ciężko" Grobelny udanie rozpoczął sezon. W pierwszych spotkaniach atakował ze skutecznością ponad 50 procent. I to nawet w starciu z tak wymagającym przeciwnikiem, jak Jastrzębski Węgiel. Wygrana 3:2 z mistrzami Polski, po jednym z najlepszych jak dotąd spotkań sezonu w całej PlusLidze, mogła imponować. Tyle że ostatnie występy Grobelnego i całej drużyny już tak dobre nie są. Mimo że warszawianie rozegrali o mecz więcej niż większość rywali, zajmują piąte miejsce w tabeli. Z czterech ostatnich spotkań Projekt wygrał tylko dwa. W dodatku pokonał drużyny z dołu tabeli w niezbyt przekonujący sposób. A w sobotę w hicie siódmej kolejki gładko przegrał 0:3 z Asseco Resovią. Kto zdobędzie "Złotą piłkę" - SPRAWDŹ! Lewandowski czy Messi - komu należy się "Złota Piłka"? - Ostatnie mecze idą nam strasznie ciężko. Zaczęło się chyba od meczu z ZAKS-ą. Mogliśmy wygrać, a przegraliśmy 2:3 po ciężkim fizycznie meczu, bo kilku z nas złapało jakąś chorobę. Potem mecz z LUK Lublin, gdzie wygraliśmy, ale też musieliśmy walczyć o każdy punkt. Wynik spotkania ze Skrą każdy zna [Projekt przegrał 0:3 - przyp. red.], do tego Nysa, która przed meczem zmieniła trenera i chciała się pokazać. W tym sezonie nie ma drużyny, o której można powiedzieć, że z nią pójdzie łatwiej - uważa Grobelny. Igor Grobelny zmienia siatkarską licencję Przyjmujący Projektu urodził się w Radomiu. Jest synem Dariusza Grobelnego, który na początku lat 90. grał w siatkarskiej reprezentacji Polski. Wraz z ojcem przeniósł się do Belgii. Tam Igor zaczynał seniorską karierę, a w 2018 roku zdecydował się przyjąć propozycję z tamtejszej reprezentacji. Wystąpił z nią w mistrzostwach świata. Reprezentantką Belgii jest także jego młodsza siostra Kaja Grobelna, która obecnie gra w lidze włoskiej. Dla starszego członka siatkarskiego rodzeństwa Projekt jest trzecim polskim klubem. Wcześniej przyjmujący występował w Cerrad Enea Czarnych Radom oraz Cuprum Lubin. W PlusLidze gra od 2014 r., z roczną przerwą na występy w niemieckim Hypo Tirol Alpenvolleys Haching. Mimo że ma podwójne obywatelstwo, w PlusLidze był traktowany jak obcokrajowiec. A to pewne utrudnienie - w zespole może bowiem jednocześnie przebywać na boisku tylko trzech zagranicznych zawodników. Grobelny zdecydował się więc na rezygnację z występów w belgijskiej reprezentacji. Po upływie karencji, od stycznia 2022 r., będzie mógł występować na polskiej licencji. - Zrobiłem to, by ułatwić sobie życie. Mieszkam tutaj i chcę dalej tu grać. A skoro mam możliwość zmiany na polską federację, na pewno mi to pomoże: czy to znaleźć klub, czy po prostu ułatwi życie w Polsce - przekonuje w rozmowie z Interią siatkarz. Zmiana licencji oznacza jednak również, że Grobelny teoretycznie może zagrać w polskiej reprezentacji. Zdaje sobie jednak sprawę, że do tego droga daleka. - Wiadomo, że chciałbym kiedyś zagrać dla polskiej kadry. Ale nie oszukujmy się, na tej pozycji jest bardzo wielu dobrych zawodników i ciężko będzie się tam dostać - przyznaje. Damian Gołąb