Mecz pierwszej i czwartej drużyny tabeli miał być hitem PlusLigi i nie zawiódł. Choć ZAKSA wygrała w trzech setach, wszystkie były niezwykle wyrównane. W najważniejszych momentach to kędzierzynianie udowadniali jednak swoją wyższość. ZAKSA pokazała więc, że środowa porażka z Cerrad Enea Czarnymi Radom była jedynie wypadkiem przy pracy. Spotkanie rozpoczęło się od wyrazów wsparcia dla Ukrainy. Obie drużyny zadbały też o niebiesko-żółte akcenty na swoich strojach. Na boisku lepiej rozpoczęli zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla, którzy wygrali trzy pierwsze akcje. Goście szybko wzmocnili jednak zagrywkę - łącznie w pierwszym secie tylko ten element przyniósł im aż cztery punkty. Gorsze przyjęcie ZAKS-y od razu przełożyło się na jakość jej gry: traciła do Aluronu już pięć punktów. Set wcale nie był jednak rozstrzygnięty. Gospodarze zdołali odrobić straty i doprowadzić do remisu 21:21. Zawiercianie znów odskoczyli na dwa punkty i mieli nawet piłkę setową. Tyle że kędzierzynianie ją obronili, a po chwili Łukasz Kaczmarek zablokował atak Urosa Kovacevicia. W ostatniej akcji w aut huknął Dawid Konarski i to ZAKSA wygrała 26:24. Aluron Zawiercie nie wykorzystał szansy. Osiem piłek setowych nie wystarczyło W listopadowym meczu obu drużyn pierwszy set również był niezwykle wyrównany, ale później ZAKSA gładko wygrała dwa kolejne. Tym razem zawiercianie również w kolejnych partiach nie odpuścili wicemistrzom Polski.W drugim secie goście rozpoczęli od efektownych akcji przy siatce. Kovacević zdobył dwa punkty blokiem i zawiercianie prowadzili 7:3. Dużo punktów przynosiły im też ataki lewym skrzydłem. Kędzierzynianie jednak dobrze radzili sobie w obronie i dzięki skutecznym kontratakom zmniejszyli straty do punktu. Podobnie jak w pierwszym secie goście znów potrafili odskoczyć rywalom, ale nie utrzymali przewagi. Kiedy w aut zaatakował Facundo Conte, najskuteczniejszy dotąd zawodnik z Zawiercia, to ZAKSA objęła prowadzenie 19:18. Ostatnie akcje znów przyniosły więc sporo emocji, do rozstrzygnięcia seta potrzebna była gra dla przewagi. W niej Aluron miał aż osiem piłek setowych. Żadnej nie zdołał jednak wykorzystać. W kluczowym momencie z trudną piłką w ataku poradził sobie natomiast Kamil Semeniuk, a Kovacević zaatakował w siatkę. Kędzierzynianie po kapitalnym widowisku wygrali 35:33. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przypilnowała wygranej Aluron zajmuje czwarte miejsce w tabeli PlusLigi, ale w lutym przeżywał sporo problemów. Największym były kontuzje rozgrywających. Z trzech ostatnich ligowych meczów zawiercianie wygrali tylko jeden. W trzecim secie to ZAKSA była jednak od początku na czele. Świetnie rozgrywał Marcin Janusz, a gdy na blok nadział się Kovacević, gospodarze prowadzili już 12:9. Zawiercianie zdołali jeszcze zmniejszyć straty, cały czas skuteczny był bowiem Conte. W końcówce jednak w aut zaatakował Miłosz Zniszczoł, po chwili w kontrataku blok ograł Aleksander Śliwka. Przewaga kędzierzynian wzrosła do sześciu punktów. Ale nawet to nie wystarczyło do spokojnej wygranej. Goście doprowadzili do remisu 23:23. ZAKSA potrzebowała trzech piłek meczowych, ale ostatecznie atak Hubera przesądził o wygranej 26:24. CZYTAJ TAKŻE: Polski zespół nie wykorzystał szansy. Nie zagra w finale Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Aluron CMC Warta Zawiercie 3:0 (26:24, 35:33, 26:24) ZAKSA: Kaczmarek, Smith, Śliwka, Janusz, Huber, Semeniuk - Shoji (libero) oraz Staszewski, Kalembka Aluron: Konarski, Niemiec, Kovacević, Cavanna, Zniszczoł, Conte - Żurek (libero) oraz Malinowski, Orczyk