Po sobotnich półfinałach kibice Jastrzębskiego Węgla mogli mieć nadzieję, że na turniej finałowy w Krakowie ZAKSA na chwilę zstąpiła z siatkarskiego Olimpu i jej siatkarze znów stali się zwykłymi śmiertelnikami. Kędzierzynianie potrzebowali aż pięciu setów, by pokonać Aluron CMC Wartę Zawiercie. Jastrzębianie awansowali zaś do finału szybko i pewnie, pokonując Trefl Gdańsk w trzech krótkich setach. Tyle że w niedzielę ZAKSA znów patrzyła na rywali z góry. Mimo że dwa pierwsze sety były wyrównane, a drugi rozstrzygnęła dopiero gra na przewagi, w kluczowych momentach to kędzierzynianie byli górą. Rywale mieli problemy z przyjęciem ich zagrywki, dobrze działał też blok ZAKS-y. Jastrzębianie nie potrafili się temu przeciwstawić. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! - Byliśmy dzisiaj bardzo skoncentrowani na celu, jaki mieliśmy przed sobą. Byliśmy drużyną agresywną, pewną siebie, wspierającą siebie nawzajem. Myślę, że drugi set, bardzo wyrównany, zdecydował o przebiegu meczu. To był przełomowy moment spotkania, w którym złamaliśmy przeciwnika - uważa Śliwka. Po porażce w drugiej partii z jastrzębian wyraźnie uszło powietrze. W ostatniej ich trener Andrea Gardini motywował swoich zawodników, ale niewiele wskórał. ZAKSA wygrała szybko i pewnie, pokonując rywali 25:15. - Było bardzo dużo momentów, w których mecz mógł się wyrównać. O tym, kto wygrał drugiego seta, zaważyła może jedna piłka. Gdyby Jastrzębie go wygrało, być może gralibyśmy dużo dłużej. To byłaby batalia na pięć setów. Ciężko się podnieść po takim psychicznym przełamaniu, gdy doganiasz przeciwnika i nic z tego nie wyciągasz. W trzecim secie wiedzieliśmy, że nie możemy zwalniać tempa, a jastrzębianie pękną - podkreśla Jakub Kochanowski, środkowy ZAKS-y. Finał trwał niespełna półtorej godziny. Dla kędzierzynian, których terminarz jest mocno napięty, to dobra wiadomość. W końcu już w czwartek czeka ich mecz w Kazaniu, gdzie w półfinale Ligi Mistrzów trzeba będzie zmierzyć się z Zenitem. Śliwka przekonuje jednak, że on i jego koledzy byli gotowi nawet na rozgrywanie kolejnego tie-breaka. - Chwała sztabowi szkoleniowemu, że trafiliśmy z formą na niedzielę. Była w nas taka chęć zwycięstwa, że wytrzymalibyśmy i pięć setów. Zmęczenie jest w głowie. Nasz następny krok to Liga Mistrzów. Może dziś delikatnie będziemy mogli się ucieszyć z Pucharu Polski, ale od jutra już maksymalny fokus na Kazań i Ligę Mistrzów. Mamy wiele spotkań do rozegrania. Mam nadzieję, że będą zwycięskie - zaznacza przyjmujący ZAKS-y i reprezentacji Polski. Damian Gołąb