Trefl rozpoczął sezon słabo, ale w drugiej części rozgrywek złapał wiatr w żagle. Jego pogoń za drużyną GKS-u, która w piątek niespodziewanie pokonała Projekt Warszawa, nieco zatrzymały porażki w dwóch ostatnich kolejkach. Wygrana w hali beniaminka przedłuża jednak nadzieje gdańszczan. Podopieczni Michała Winiarskiego musieli jednak w sobotę odwracać losy spotkania po słabszym pierwszym secie. Pierwszy punkt meczu zdobył Mariusz Wlazły. Doświadczony atakujący wrócił do podstawowego składu po tym, jak zastępował go Kewin Sasak. Po kilku minutach wyrównanej gry to właśnie serwis Wlazłego dał Treflowi dwupunktowe prowadzenie. W drugiej części seta na parkiecie dominowali jednak gospodarze. Na zagrywkę gdańszczan asem serwisowym odpowiedział Bartosz Filipiak. Atakujący LUK-u zdobył w pierwszej partii osiem punktów i wydatnie przyczynił się do zwycięstwa lublinian. W końcówce pomógł jeszcze blok Konrada Stajera i gospodarze wygrali 25:19. Trefl Gdańsk wraca do gry. Michał Winiarski pomógł zmianą Goście przed meczem zajmowali dziewiąte miejsce w tabeli PlusLigi i wciąż liczą się w walce o czołową ósemkę. W sobotę teoretycznie mieli ułatwione zadanie, bo problemy zdrowotne w czasie rozgrzewki wykluczyły z gry Wojciecha Włodarczyka, lidera LUK-u. Jeszcze przed pierwszą akcją meczu zmienił go Mateusz Jóźwik. Na drugą partię przyjmującego wymienił trener Trefla - w składzie pojawił się Mateusz Mika. Z nim gra gdańszczan wyglądała lepiej. Do skutecznego od początku meczu Bartłomieja Lipińskiego dołączyli inni zawodnicy. Trefl prowadził już 14:10. Mimo to gospodarze nawiązali jeszcze walkę i po zbiciu Filipiaka zmniejszyli straty do punktu. Remisu osiągnąć się nie udało, w końcówce atakującego z Lublina zatrzymał blokiem Dmytro Paszycki. To atak siatkarza urodzonego w Kijowie zapewnił gdańszczanom zwycięstwo 25:23. CZYTAJ TAKŻE: Asseco Resovia znów zawodzi. Niewytłumaczalny kryzys LUK Lublin nie dał rady. Trefl zachowuje szanse na play-off Trzeci set początkowo również był wyrównany. LUK odskoczył na dwa punkty przy zagrywce Stajera, ale tylko na chwilę. W połowie seta to goście przełamali rywali. Lublinianie mieli problemy z przyjęciem, przy serwisie Lipińskiego Trefl prowadził 13:10. Od tej pory przewaga gdańszczan tylko rosła. Trener LUK-u Dariusz Daszkiewicz próbował ratować partię podwójną zmianą rozgrywającego i atakującego, ale Trefl nie dał się dogonić. Skończyło się wygraną 25:20. LUK zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli, ale z nadziejami na awans do fazy play-off już się pożegnał. To gdańszczanie w sobotę sprawiali więc wrażenie bardziej zmotywowanych. W czwartej partii znów osiągnęli przewagę w drugiej połowie seta. Blok rywali gubił Lukas Kampa, jego drużyna prowadziła trzema punktami. Tę przewagę zwiększył jeszcze Wlazły, który powstrzymał blokiem atak Jóźwika. Gdańszczanie w końcówce musieli się jeszcze wysilić, bo po nieudanych atakach Miki LUK doprowadził do remisu 22:22. Ostatnie dwie akcje rozstrzygnęły się w polu zagrywki - najpierw pomylił się Filipiak, potem błysnął Kampa, i to goście padli sobie w ramiona. Wygrana oznacza, że straty Trefla do GKS-u zmalały do sześciu punktów. Drużyna z Gdańska cały czas ma też w zapasie dwa zaległe mecze, które ma rozegrać dopiero po ostatniej kolejce fazy zasadniczej. LUK Lublin - Trefl Gdańsk 1:3 (25:19, 23:25, 20:25, 23:25) LUK: Filipiak, Stajer, Włodarczyk, Pająk, Nowakowski, Wachnik - Watten (libero) oraz Jóźwik, Gregorowicz (libero), Gniecki, Romać, Sobala Trefl: Wlazły, Urbanowicz, Reichert, Kampa, Paszycki, Lipiński - Olenderek (libero) oraz Sasak, Kozub, Mika, Łaba, Pruszkowski (libero) CZYTAJ TAKŻE: Polska siatkarka ucieka z Rosji. Miarka się przebrała