Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle do sezonu 2023/2024 przystąpiła jako wicemistrz kraju i poważny kandydat do ponownego włączenia się do walki o medale. Trzykrotny triumfator Ligi Mistrzów, który ma swoich szeregach reprezentantów Polski, dobrze rozpoczął rozgrywki, bo wygrał trzy pierwsze spotkania. Później zaczęły się problemy - poszczególni siatkarze doznawali kontuzji i urazów przeciążeniowych, a trener Tuomas Sammelvuo miał coraz większy problem ze skompletowaniem równego i mocnego składu. Na domiar złego do grona kontuzjowanych dołączył ostatnio kapitan ZAKSY Aleksander Śliwka. Przyjmujący reprezentacji Polski złamał palca i na boisku zobaczymy go najwcześniej pod koniec stycznia. Tym samym ZAKSA, która po 12 kolejkach ma na koncie sześć porażek i traci już 15 punktów do lidera, Jastrzębskiego Węgla, znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Ostatnio głośno jest nie tylko o kłopotach kadrowych ZAKSY, ale również o sytuacji, do jakiej miało dojść po przegranym przez ZAKSĘ meczu z Barkomem-Każany Lwów. Jak w programie "Zgrupowanie" transmitowanym na YouTube ujawnił Andrzej Wrona, po spotkaniu, które rozegrane zostało 25 listopada, doszło do niecodziennej sytuacji z udziałem prezesa ZAKSY, Piotra Szpaczka. "Cała liga huczy o wejściu prezesa do szatni po meczu z Lwowem" - powiedział. Wrona, który prowadzi wspomniany program, zwrócił się do obecnego w studio prezesa PZPS Sebastiana Świderskiego. "Co myślisz o wejściu do szatni w momencie, gdy masz sytuację taką, jaką masz? Czy deprecjonowanie takich siatkarzy jak Aleksander Śliwka i Łukasz Kaczmarek jest dobrym rozwiązaniem, czy to jest to, czego ZAKSA potrzebuje w takim momencie?" - dopytywał. Bartosz Kurek i Łukasz Kaczmarek mają się czego bać? Jasny sygnał od polskiego siatkarza Sebastian Świderski tonuje nastroje. Waldemar Wspaniały nie gryzie się w język Świderski, który w przeszłości był siatkarzem, a później trenerem i wreszcie prezesem ZAKSY, zaznaczył, że "nigdy wejście do szatni zaraz po przegranym meczu nie jest dobre". Szef PZPS zauważył przy tym, że nie wiadomo, czy Szpaczek w przeszłości nie przychodził do szatni zaraz po wygranych meczach, co zmieniałoby optykę sytuacji, do jakiej doszło po starciu z Barkomem. Swoje trzy grosze do dyskusji dorzucił też Waldemar Wspaniały. Były trener ZAKSY (grającej wówczas pod szyldem Mostostalu-Azotów Kędzierzyna-Koźle) i reprezentacji Polski zaznaczył, że "absolutnie nie może dochodzić do takich sytuacji". Jak dodał Wspaniały, należy pamiętać o tym, co siatkarze ZAKSY zrobili dla klubu i miasta. Co więcej, jeśli prezes chciałby porozmawiać z zawodnikami, powinien to zrobić dzień po meczu, gdy emocje już opadną. "Za dużo emocji w tym wszystkom było. Jestem przeciwny takiemu załatwianiu sprawy" - przyznał. Nikola Grbić może zacierać ręce. Reprezentant Polski znów bryluje