Chodzi o to, że zamiast obywatelstwa decydującym czynnikiem uznającym zawodnika jako polskiego jest licencja federacji macierzystej - podała Zaksa w komunikacie, w którym poinformowano o rozstaniu z Gladyrem. W informacji tej zaznaczono jednak, że klub i zawodnik podejmują decyzję o niezawierania umowy współpracy na najbliższy sezon, pozostawiając sobie na przyszłość "otwarte drzwi". Jak wyjaśnił prezes Zaksy Sebastian Świderski, Gladyr wprawdzie ma obywatelstwo polskie (odebrał je w 2013 r.) i polski paszport, jednak gra na tzw. certyfikacie ukraińskim, czyli licencji swojej macierzystej federacji. "Co oznacza, że w Lidze Mistrzów gra jako Ukrainiec" - dodał Świderski. Dodał natomiast, że w lidze polskiej jest przepis, który dotąd pozwalał grać tylko i wyłącznie na paszporcie polskim. "Teraz liga zdecydowała, że będzie obowiązywał też certyfikat" - dodał prezes Zaksy zaznaczając, że taką decyzję podjęto już jakiś czas temu, ale przepis ten ma zacząć obowiązywać w tym roku. Tego certyfikatu Gladyr, który był reprezentantem Ukrainy, nie ma. By go dostać, zawodnik musi zwrócić się z prośbą o ewentualne przyjęcie do polskiej federacji siatkarskiej; potem do federacji ukraińskiej, by ta go wyrejestrowała, a następnie starać się w federacji światowej o zatwierdzenie tej decyzji. "Czasowo jest niemożliwe, by tę procedurę przeprowadzić przed początkiem nowego sezonu" - powiedział PAP Świderski zaznaczając, że decydującym był tu właśnie czas, a nie np. względy finansowe. Świderski dodał, że wie, iż Gladyr chce starać się o polski certyfikat i dlatego zarówno Zaksa, jak i zawodnik zawarli dżentelmeńską umowę o możliwości powrotu siatkarza do drużyny z Kędzierzyna-Koźla w przyszłym sezonie, po uzyskaniu przez niego certyfikatu. W komunikacie opublikowanym w piątek na stronie Zaksy Świderski podkreślił, że decyzja o rozstaniu z Gladyrem "to dla obu stron jedna z trudniejszych decyzji". "Z jednej strony mamy wieloletniego, zasłużonego zawodnika i wspólnie wywalczone złoto, a z drugiej regulacje, wobec których Jurij nie może być potraktowany jako polski zawodnik" - zaznaczył prezes Zaksy w wypowiedzi opublikowanej w komunikacie. "Jako klub mamy potrzebę strategicznego myślenia o sile drużyny w rozgrywkach PlusLigi wraz z możliwością swobodnego rotowania ławką zawodniczą. Kontraktując Benjamina Toniuttiego oraz mając w pierwszym składzie Sama Deroo i Kevina Tillie, nie mielibyśmy możliwości wykorzystania potencjału Gladyra na boisku, ponieważ tylko trzech zagranicznych zawodników może znaleźć się w grającej szóstce" - dodał Świderski. Podkreślił też, że "szkoda byłoby trzymać tak doświadczonego zawodnika w kwadracie". Trener Zaksy Ferdinando de Giorgi także uznał - co zacytowano w informacji klubu - że jest mu przykro, iż w świetle nowych przepisów klub musi potraktować Gladyra jako obcokrajowca. "Dla mnie i dla drużyny zawsze był wojownikiem. Zagrał wspaniały sezon. Życzę mu dalszych wygranych" - powiedział de Giorgi. Klub dodał też w informacji: "Dziś dziękujemy Jurkowi za to, że przez wiele lat był ważną częścią naszej drużyny, za charyzmę, wolę walki i ogromną samodyscyplinę. Niewątpliwie wpisał wiele wspaniałych momentów w historię Klubu". Gladyr rozegrał w Zaksie siedem sezonów. Zdobył z nią m.in. dwa Puchary Polski w latach 2013 i 2014, brąz w mistrzostwach kraju w 2012, podwójne srebro w latach 2011 i 2013 oraz tegoroczne złoto.