Zgodnie z regulaminem PlusLigi, jeśli do gry gotowych jest ośmiu zawodników, w tym co najmniej jeden rozgrywający, drużyna powinna rozegrać spotkanie. Właśnie ośmiu siatkarzy miał w niedzielę do dyspozycji trener GKS-u Grzegorz Słaby. Mimo że klub złożył prośbę o przełożenie spotkania, władze ligi się do niej nie przychyliły. Efekt był łatwy do przewidzenia - grający w pełnym składzie rywale łatwo wygrali w trzech setach. W drużynie z Katowic zabrakło kilku zawodników z podstawowej szóstki. U trzech wykryto COVID-19, czwarty trafił na kwarantannę, Jakub Jarosz ma problem z palcem, a Tomas Rousseaux został pobity. W niedzielę jedynym rezerwowym był więc nominalny libero Dawid Ogórek, który tym razem miał jednak pomagać drużynie w roli przyjmującego. GKS Katowice. Libero pomagał w ataku Goście nie zamierzali dawać osłabionym katowiczanom taryfy ulgowej i błyskawicznie odskoczyli na trzy punkty. Jan Firlej, rozgrywający olsztynian, szybko wykorzystał atak środkiem - punkt zdobył Taylor Averill. Przewaga Indykpolu AZS jeszcze wzrosła, gdy drugi ze środkowych, Mateusz Poręba, postawił szczelny blok przy ataku Damiana Koguta. Na drugą stronę wkrótce nie przebił się też Damian Domagała i gospodarze przegrywali już 9:15. GKS miał również problemy z przyjęciem, a rywale bezwzględnie to wykorzystywali. W kontratakach dobrze radził sobie Karol Butryn. Trener Słaby zdecydował się wprowadzić na boisko jedynego rezerwowego. Ogórek dostał nawet dwie piłki do ataku i jedną z nich wykorzystał. Skuteczny atak z prawego skrzydła sprawił, że zdobył swój pierwszy punkt w PlusLidze. GKS przegrał jednak 16:25. Drugą partię gospodarze rozpoczęli nieco lepiej. Na początku wynik oscylował wokół remisu, punkt blokiem zdobył Jakub Lewandowski. Po tym, gdy Jakub Szymański wykończył kontratak, GKS wygrywał nawet 8:6. Tyle że aż dziewięć kolejnych akcji wygrali rywale, a Szymański ponownie opuścił boisko na rzecz Ogórka. Po tej serii punktów set był już właściwie rozstrzygnięty. Trener gości Marco Bonitta dał szansę Mejsamowi Salehiemu, jego zespół zdobywał kolejne punkty blokiem. Set skończył się wygraną przyjezdnych 25:17. PlusLiga. Indykpol AZS Olsztyn na piątym miejscu Olsztynianie rozpoczęli sezon od dwóch porażek, ale z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej. Dwa ostatnie spotkania to zwycięstwa 3:0, w tym efektowny triumf z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. W Katowicach szczególnie dobrze musieli czuć się Firlej i Butryn, którzy w przeszłości grali w GKS-ie. W składzie Indykpolu AZS na trzecią partię pozostał Salehi. Początek ponownie był dość wyrównany, gościom zdarzyło się kilka niedokładności. Olsztynianie po raz pierwszy odskoczyli dopiero przy stanie 12:10, kiedy punkt zagrywką zdobył Butryn. Przy wyniku 17:13 trener Słaby poprosił o przerwę i apelował do swoich siatkarzy, że to czas, by "wkurzyć się na siebie". To zaowocowało kilkoma lepszymi akcjami, ale rywali dogonić się już nie udało. W końcówce asem serwisowym błysnął jeszcze Torey Defalco, a sprytnym atakiem Butryn, i goście wygrali 25:20. Zwycięstwo za trzy punkty oznacza, że po pięciu kolejkach Indykpol AZS zajmuje w lidze piąte miejsce. GKS plasuje się na dziesiątej pozycji. GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn 0:3 (16:25, 17:25, 20:25) GKS: Domagała, Drzazga, Szymański, Nowosielski, Lewandowski, Kogut - Mariański (libero) oraz Ogórek Indykpol: Butryn, Averill, Andringa, Firlej, Poręba, Defalco - Gruszczyński (libero) oraz Salehi, Jakubiszak Damian Gołąb