Mimo że do końca fazy zasadniczej PlusLigi pozostało jeszcze dziewięć kolejek, wszystko wskazuje na to, że aż siedem miejsc w fazie play-off jest już zarezerwowanych dla czołowych zespołów. Walka powinna toczyć się o ostatnie z nich. Przed poniedziałkowym meczem zajmował je GKS, ale tyle samo punktów miał LUK. Po spotkaniu w Katowicach drużyna trenera Grzegorza Słabego wychodzi jednak na wyraźne prowadzenie w wyścigu po ósmą pozycję. Pierwszy set długo był wyrównany, choć goście od początku musieli sobie radzić z problemami. Największe miał Bartosz Filipiak. Atakujący z Lublina skończył zaledwie jeden z siedmiu pierwszych ataków. W ofensywie LUK opierał się więc na przyjmującym Wojciechu Włodarczyku. To było jednak za mało, by w pierwszym secie pokonać katowiczan. GKS wypracował sobie przewagę przy stanie 19:16, gdy walkę na siatce wygrał rozgrywający Micah Ma’a. Po chwili ważne kontrataki skutecznie wykończyli Jakub Jarosz i Gonzalo Quiroga. Gospodarze pewnie rozegrali końcówkę partii i wygrali 25:20. GKS Katowice potwierdza dobrą formę. Dwa szybkie sety Kilku zawodników z Katowic miało w ostatnich tygodniach problemy ze zdrowiem, ale trener Słaby może być zadowolony z wyników drużyny. GKS wygrał dwa z trzech ostatnich spotkań, przed tygodniem niespodziewanie pokonując Aluron CMC Wartę Zawiercie. Lublinianom wiedzie się gorzej - po dobrym początku sezonu przyszła zadyszka. W ostatnich sześciu kolejkach zwyciężyli tylko raz. A w drugiej partii ich gra wyglądała jeszcze gorzej. Katowiczanie błyskawicznie objęli wysokie prowadzenie. Przy stanie 12:5 dla GKS-u trener gości Dariusz Daszkiewicz poprosił o czas, ale to nie zatrzymało rozpędzonych gospodarzy. Punkty blokiem w dwóch kolejnych akcjach zdobyli Tomas Rousseaux i Marcin Kania. Już w połowie seta partia była więc praktycznie rozstrzygnięta. LUK zmienił rozgrywającego i atakującego, a katowiczanie nieco się rozluźnili. Ich przewaga była jednak na tyle duża, że bez problemów kontrolowali partię. Goście zakończyli ją dwoma atakami w aut. GKS wygrał 25:17 i zapewnił sobie co najmniej punkt. LUK Lublin przedłużył mecz, ale kończy bez punktów Na trzecią partię w drużynie z Lublina pozostali wprowadzeni z ławki Igor Gniecki i Szymon Romać. Ten drugi prezentował się lepiej niż Filipiak i LUK prowadził na początku seta czterema punktami. Coraz lepiej zaczął też funkcjonować blok gości, którym zatrzymali m.in. Jarosza.W tej partii było jednak jeszcze kilka zwrotów akcji. Katowiczanie dwa razy doganiali rywali, a przed końcówką objęli nawet prowadzenie 23:21, korzystając m.in. z błędu w ataku Jakuba Wachnika. Przyjmujący gości zrehabilitował się jednak w polu serwisowym. Po jego świetnych zagrywkach LUK potrafił dobrze ustawić się w obronie, a w ważnych momentach ręka nie zadrżała Włodarczykowi. GKS przegrał 23:25. Po wypuszczeniu zwycięstwa w trzecim secie z rąk katowiczanie zaczęli kolejną partię nerwowo. Szybko jednak opanowali negatywne emocje. Piotr Hain popisał się blokiem, punkt zagrywką zdobył Gonzalo Quiroga. GKS prowadził już 11:7, ale po serii bloków gości przy atakach Jarosza stracił przewagę.Katowiczanie szybko opanowali jednak kryzys i stoczyli z rywalami wyrównaną walkę. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk i LUK był był blisko doprowadzenia do tie-breaka. W ważnym momencie pomylił się jednak rozgrywający gości Gniecki. GKS wykorzystał trzecią piłkę meczową, gdy postawił szczelny potrójny blok Włodarczykowi. Wygrana 27:25 zapewniła gospodarzom cenne trzy punkty. GKS Katowice - LUK Lublin 3:1 (25:20, 25:17, 23:25, 27:25) GKS: Jarosz, Hain, Rousseaux, Ma’a, Kania, Quiroga - Mariański (libero) oraz Domagała, Drzazga LUK: Filipiak, Stajer, Włodarczyk, Pająk, Nowakowski, Wachnik - Watten (libero) oraz Gregorowicz (libero), Romać, Gniecki, Peszko, Sobala Damian Gołąb