Jeszcze niedawno PGE Skrze ciążyła jedna z najgorszych serii porażek w ostatnich latach. Przed tygodniem bełchatowianie pokonali GKS Katowice i zaczynają stawać na nogi. Tym razem nie dali najmniejszych szans Czarnym. Drużyna z Radomia przez większość spotkania była zupełnie bezradna. Gorzej w PlusLidze w tej część sezonu radzi sobie tylko BBTS Bielsko-Biała. W wyjściowych składach obu zespołów pojawiły się niespodzianki. I to na ważnych pozycjach. Trener gospodarzy Joel Banks zmienił atakującego - zamiast Aleksandara Atanasijevicia wystąpił Wiktor Musiał. Z kolei szkoleniowiec gości Jacek Nawrocki zmienił rozgrywającego. Po raz pierwszy w tym sezonie mecz w szóstce rozpoczął Wiktor Nowak, który zastąpił Pawła Woickiego. W pierwszym secie zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia miał Musiał. Zdobył pięć punktów, w tym dwa blokiem. Jego drużyna od początku prowadziła. W pierwszych minutach były to dwa, trzy punkty różnicy, w drugiej części partii przewaga wzrosła. Znów silną stroną bełchatowian była zagrywka. W końcówce błysnął nią zwłaszcza Mateusz Bieniek, notując dwa asy serwisowe. Goście aż sześć zagrywek posłali w aut, PGE Skra wygrała 25:17. PGE Skra potwierdza dominację. Czarni Radom bezradni Środowy mecz był wyjątkowy dla Nawrockiego. Obecny trener radomian najpierw występował w klubie z Bełchatowa, a potem dołączył do sztabu drużyny, by w końcu zostać samodzielnym trenerem. Jako szkoleniowiec PGE Skry zdobył dwa mistrzostwa Polski i srebrny medal Ligi Mistrzów. Potem trenował m.in. kobiecą reprezentację Polski. W środę po raz pierwszy przyjechał do Bełchatowa jako trener przeciwnej drużyny. W drugim secie jego siatkarze zaczęli radzić sobie lepiej. Radomianie szybko uciekli rywalom, prowadzili 8:4. Po jednej z akcji znokautowany został libero PGE Skry Kacper Piechocki. Gdy piłka po ataku uderzyła go w twarz, przez długą chwilę nie podnosił się z boiska. Gospodarze dość szybko opanowali jednak sytuację. Gdy w aut zaatakował Timo Tammemaa, objęli prowadzenie 13:12. W dodatku, mimo przerwy na żądanie Nawrockiego, kontynuowali serię. Radomian zupełnie wybiły z rytmu zagrywki Dicka Kooya, gospodarze uciekli na pięć punktów. Ostatnie fragmenty partii to już zupełna bezradność Czarnych. Na koniec Filippo Lanza zablokował atak Damiana Schulza, PGE Skra wygrała 25:14. PlusLiga. PGE Skra w czołowej ósemce Schulz też dobrze zna Bełchatów - tuż przed startem sezonu zrezygnował z roli zmiennika w PGE Skrze, by zająć miejsce w podstawowym składzie Czarnych. W drugim secie nie skończył jednak ani jednego ataku. W trzecim udało mu się przełamać, ale gospodarze znów od początku prowadzili. Po zagrywkach Kooya uciekli radomianom na cztery punkty. I od tego momentu spokojnie kontrolowali grę. Czarni jeszcze zmniejszyli straty, ale tylko na chwilę. W trudnych momentach w ataku PGE Skra mogła polegać na Lanzy. Gdy w końcówce zaczął się mylić, różnica między drużynami znów zmalała, ale to właśnie Włoch ustalił wynik ostatniej partii na 25:21. Nagrodę dla MVP spotkania otrzymał Piechocki. Wygrana sprawia, że PGE Skra wraca do czołowej ósemki PlusLigi - wyprzedziła GKS Katowice, który we wtorek pokonał 3:2 PSG Stal Nysa. Zespół z Radomia pozostaje na przedostatnim miejscu. Kliknij i sprawdź aktualną tabelę PlusLigi! PGE Skra Bełchatów - Cerrad Enea Czarni Radom 3:0 (25:17, 25:14, 25:21) PGE Skra: Musiał, Bieniek, Kooy, Łomacz, Kłos, Lanza - Piechocki (libero) Czarni: Schulz, Tammemaa, Firszt, Nowak, Lemański, Łukasik - Masłowski (libero) oraz Rusin, Woicki, Mauricio