W pierwszym meczu półfinałowym rzeszowianie pokazali, że stać ich na nawiązanie walki z ZAKS-ą, a nawet chwilowe zdominowanie rywali - w końcu jednego z setów wygrali 25:13. W niedzielę też potrafili przejąć inicjatywę, ale tego dnia nie wpędzili finalistów Ligi Mistrzów w zbyt duże kłopoty. Zupełnie zmarnowali atut własnego boiska i po dwóch spotkaniach są w niezwykle trudnej sytuacji. W sobotę Resovia rozpoczęła mecz od mocnego uderzenia. Tym razem sama przyjęła w pierwszych akcjach bolesne ciosy. Przy zagrywkach Davida Smitha ZAKSA objęła prowadzenie 5:0. Przewagę utrzymała do końca pierwszej partii. Pomogły bloki Dmytra Paszyckiego, który wrócił do podstawowej szóstki. Ukraiński środkowy w premierowym secie zdobył w ten sposób trzy punkty. Sprytną zagrywką rywali zaskoczył Aleksander Śliwka, mistrzowie Polski byli świetnie zorganizowani w obronie. Dopiero w końcówce zaskoczyła ich seria znakomitych zagrywek Macieja Muzaja, ale i tak wygrali 25:21. Drzyzga niemal zdemolował stanowisko challenge. ZAKSA lepsza w grze na przewagi - Trzeba się bić od samego początku do samego końca. Liczę na to, że zagramy i indywidualnościami, i drużynowo - mówił po sobotniej porażce przed kamerą klubowej telewizji Fabian Drzyzga. Na początku niedzielnego spotkania w rzeszowskiej drużynie znów brakowało jednak ważnej indywidualności. Torey Defalco, jeden z liderów drużyny, w pierwszym secie skończył tylko dwa z dziewięciu ataków. Dzień wcześniej w pięciu partiach uzbierał tylko osiem punktów. Na początku drugiej partii był jednak skuteczniejszy, szybko skończył trzy ataki, a Resovia miała trzy punkty przewagi. Kiedy rywale szybko ją zniwelowali, gospodarze znów odskoczyli. Tyle że kędzierzynianie ratowali się blokiem. Cały czas znakomicie w ataku spisywał się Bartosz Bednorz, MVP pierwszego półfinału. Po drugiej stronie nie brakowało z kolei obron Defalco, gnający za piłką w stronę trybun Drzyzga niemal zdemolował stanowisko challenge. Po tej próbie interwencji system powtórek na kilka minut przestał działać. Przed końcówką ZAKSA miała dwa punkty zapasu, ale po asie serwisowym Klemena Cebulja to Resovia miała dwie piłki setowe. Nie wykorzystała ich, a po chwili Bednorz zablokował atak Muzaja, Śliwka zdobył punkt zagrywką i to mistrzowie Polski wygrali 27:25. Bartosz Bednorz superstar. ZAKSA blisko finału PlusLigi Trzecia partia miała niemal bliźniaczy początek do drugiej. Tym razem gospodarze odskoczyli jednak nawet na cztery punkty i trener ZAKS-y Tuomas Sammelvuo szybko poprosił o przerwę. Kibice w wypełnionej hali Podpromie mogli mieć nadzieję, że rzeszowianie powtórzą wyczyn rywali, którzy w sobotę podnieśli się ze stanu 0:2. Tym bardziej że po przerwie rzeszowianie wygrali trzy kolejne akcje przy zagrywkach Defalco. Prowadzili już 11:4. Po drugiej stronie szybko zmieniony został Śliwka. Niedokładności w rozegraniu zdarzały się Marcinowi Januszowi, Sammelvuo zdecydował się na chwilę na podwójną zmianę rozgrywającego i atakującego. Ten set był popisem Resovii i Defalco, który zdobył w nim siedem punktów. Jego drużyna wygrała pewnie 25:18. Po znakomitej trzeciej partii rzeszowianom mimo wszystko przybył problem. Jeszcze przed końcem seta boisko z problemem z plecami opuścił Cebulj. Na kilka minut zastąpił go Mauricio Borges, ale mimo wszystko Słoweniec wrócił do gry. Resovia przegrywała już wtedy jednak trzema punktami, bo kędzierzynianie tym razem nie przespali początku seta. Wciąż fenomenalnie prezentował się Bednorz, który cały czas kończył ataki przy podwójnym czy potrójnym bloku. Rzeszowianie gonili rywali, zmniejszali straty do punktu, ale to ZAKSA cały czas prowadziła. Gdy gospodarze nie poradzili sobie z zagrywkami Janusza, znów tracili do niej aż cztery punkty. Co prawda Drzyzga w końcu zablokował Bednorza, i to jedną ręką, ale po chwili przyjmujący odpowiedział precyzyjnym atakiem. Łącznie reprezentant Polski skończył 22 z 27 ataków, a w końcówce zanotował cztery asy serwisowe z rzędu. Po meczu znów otrzymał nagrodę dla MVP. Jego zespół wygrał 25:18. Teraz obie drużyny przenoszą się do Kędzierzyna-Koźla. Kolejne spotkanie w środę, rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. By przedłużyć nadzieje na finał, Resovia musi wygrać. Sprawdź terminarz siatkarskiej PlusLigi