Wydawało się, że faworyzowana Asseco Resovia Rzeszów zakończy mecz z Treflem Gdańsk w trzech setach. Ostatecznie siatkarze z Podkarpacia byli górą w stosunku 3:2, a mecz był pojedynkiem dwóch atakujących - Steohena Boyer i Aleksa Nasevicha. Ostatecznie górą byli ten pierwszy i jego drużyna, ale fanów polskiej siatkówki musi cieszyć powrót do zdrowia i formy młodzieżowego reprezentanta Polski rodem z Grodna. Pierwsza runda rozgrywek PlusLigi zbliża się do końca, składy uczestników są już nieco przetrzebione przez kontuzje - poza grą długo dziś pozostawali liderzy swych drużyn - Bartosz Bednorz i Moustapha M’Baye, którzy ostatecznie weszli na parkiet i odegrali ważne role w tym dramatycznym spotkaniu. Pierwszy set to początkowe wyraźne prowadzenie niżej notowanych gospodarzy, wśród których dobrze punktował Nasevich. Atakujący blokował i zaskakiwał rywali asami serwisowymi. Po jego ataku było już 12:7, a Nasevich miał w dorobku połowę punktowego "lwów". W drugiej, decydującej części seta sprawy w swoje ręce wziął słoweński przyjmujący Asseco Resovii, Klemen Cebulj - dwa razy zaserwował asa, a jego agresywna zagrywka stwarzała pole do popisu Stephenowi Boyer. Ta dwójka wyprowadziła gości na prowadzenie, którego nie oddali do końca seta. Drugi set zaczął się od przewagi gości, którzy prowadzili 9:6 po bloku Dawida Wocha na Jakubie Czerwińskim, który został wprowadzony do gry za Gijsa Jornę. Po tej akcji o czas był zmuszony poprosić trener Trefla, Mariusz Sordyl. Trefl Gdańsk uległ Asseco Resovii Rzeszów 2:3 w meczu PlusLigi Goście bezwzględnie punktowali, przy stanie 14:6 miejscowy szkoleniowiec za Nasevicha wprowadził Jakuba Jarosza. Ta partia mogła skończył się pogromem, bardzo dobrze funkcjonował blok Resovii, która była lepsza w każdym elemencie gry. Przewaga gości zmniejszyła się nieco, gdy do gry wszedł Moustapha M’Baye, który skutecznie atakował i serwował. To niewiele dało, bo partia zakończyła się bardzo wysoką wygrana Asseco Resovii 25:14. Trefl musiał wygrać trzeciego seta, aby pozostać w meczu. Po pojedynczym bloku Mordyla było już 13:10 dla gospodarzy, a po asie Piotra Orczyka przewaga wzrosła jeszcze bardziej. Gościom sprzyjało też szczęście, po serwisie Boyer piłkę prześlizgnęła się po taśmie i spadła po gdańskiej stronie. Bardzo dobry dziś francuski atakujący został wreszcie zatrzymany blokiem i było już 19:14 dla Trefla. Gdańszczanie mieli tego seta na talerzu, zwłaszcza gdy "floatowa" zagrywka M’Baye trafiła w pole gości. Trener Resovii wprowadził do gry reprezentacyjnego przyjmującego Bartosza Bednorza, ale był to jedynie epizodyczny występ. Gospodarze znaleźli receptę na Boyer i wygrali tego seta do 18. Czwarty set obfitował w długie wymiany, ale coraz częściej gospodarze byli górą - po sprytnej kiwce Nasevicha było już 9:7. Znów obecność w polu serwisowym Klemena Cebulja dała przewagę gościom - 9:10. Trwała bardzo wyrównana walka, rzucała się w oczy dobra postawa Rafała Sobańskiego, który świetnie grał zwłaszcza w polu serwisowym. Po asie Mordyla było już 18:16. Końcówka seta należała do gdańszczan i po raz siódmy w 11 meczu w tym sezonie mecz Trefla miał rozstrzygnąć tie-break. Do gry w pełni wszedł już Bednorz i trwała walka we za wet. Prowadzenie Resovii dał as Łukasza Kozuba, rywale zmienili się stronami przy stanie 8:7 dla gości. Do końca trwała zacięta walka o każdy punkt - ostatecznie górą w piątym secie byli goście 15:13 i w całym meczu 3:2.