Siatkarze z Bełchatowa mogli być zadowoleni z początku sezonu. Co prawda przegrali dwa z pięciu meczów, ale ulegli po tie-breakach drużynom z czołówki - z Zawiercia i Rzeszowa. Byli więc wyraźnym faworytem konfrontacji z dołującym na starcie sezon Projektem. Skończyło się niespodzianką, bo bełchatowianie byli w sobotę dużo słabsi od rywali. Boleśnie wysoko przegrali zwłaszcza trzecią partię. Jednym z największych atutów PGE Skry na początku sezonu jest świetna forma Mateusza Bieńka. Reprezentacyjny środkowy błyszczy zwłaszcza w polu zagrywki i regularnie zgarnia statuetki dla MVP. Sobotnie spotkanie rozpoczął od dwóch asów serwisowych. Przy jego zagrywkach gospodarze zaczęli od prowadzenia 4:0. Tyle że cztery kolejne akcje wygrali warszawianie. Szybko i oni zaczęli dobrze serwować, co pomogło im w zanotowaniu kilku punktowych bloków. Bełchatowianie przegrywali już 9:14 i w przeciwieństwie do rywali nie odrobili strat, przegrywając 17:25. Świetnie spisał się zwłaszcza przyjmujący gości Igor Grobelny, który w pierwszym secie zdobył dziewięć punktów. PlusLiga. Projekt Warszawa wytrzymał napór PGE Skry Bełchatów Jeszcze dwa lata temu Projekt pokonał PGE Skrę w meczu o trzecie miejsce PlusLigi i wywalczył kwalifikację do Ligi Mistrzów. Poprzedni sezon był jednak dla drużyny z Warszawy nieudany, skończyła na dziewiątym miejscu. Projekt miał kłopoty również na początku aktualnych rozgrywek, bełchatowianie po pięciu kolejkach plasowali się zaś tuż za podium. W tym tygodniu wywalczyli również awans do 1/16 finału Pucharu CEV, po raz drugi pokonując Dynamo Apeldoorn z Holandii. W sobotę do gry po kontuzji wrócił Filippo Lanza, który pauzował w ostatnich spotkaniach. Trener Projektu Roberto Santilli mógł z kolei skorzystać z Kevina Tillie’ego, który z powodu urazu zadebiutował w drużynie dopiero przed tygodniem. - To zawodnik, od którego rozpoczynałem budowę zespołu na ten sezon - przekonywał przed spotkaniem Piotr Gacek, dyrektor sportowy klubu. W drugim secie Bieńkowi w końcu udało się zablokować atak Andrzeja Wrony, a uderzenia ze środka były w pierwszej partii dużym atutem gości. Tym razem gra była bardziej wyrównana, ale z czasem Projekt odskoczył na dwa punkty. Gospodarze doprowadzili do stanu 19:19, a pod siatką zawrzało i żółte kartki obejrzeli Damian Wojtaszek oraz trener PGE Skry Joel Banks. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali goście, Piotr Nowakowski zablokował atak Lanzy i to oni wygrali 25:23. PGE Skra Bełchatów rozbita w trzecim secie. Igor Grobelny MVP Bełchatowianie mieli w sobotę spore problemy z przyjęciem i nie inaczej było na początku trzeciej partii. Gdy po zagrywce Jana Firleja błąd popełnił Lanza, rywale prowadzili dwoma punktami. Najlepszego dnia nie miał też Aleksandar Atanasijević. Kiedy do tego asem serwisowym popisał się Grobelny, przewaga Projektu wzrosła do sześciu punktów. Gospodarze wpadli w potężny kryzys, po drugiej stronie co chwilę zaskakiwał ich Firlej. Straty bełchatowian rosły w zastraszającym tempie, ton drużynie rywali nadawał Grobelny. Skończyło się pogromem 25:11, a 29-letni przyjmujący otrzymał statuetkę dla MVP spotkania. To trzecia wygrana Projektu w tym sezonie, druga za komplet punktów. W piątkowych spotkaniach szóstej kolejki PlusLigi kibice obejrzeli dwa tie-breaki. GKS Katowice pokonał w pięciu setach Ślepsk Malow Suwałki, a Cuprum Lubin wygrał z Barkomem Każany Lwów. PGE Skra Bełchatów - Projekt Warszawa 0:3 (17:25, 23:25, 11:25) PGE Skra: Atanasijević, Bieniek, Lanza, Łomacz, Kłos, Kooy - Piechocki (libero) oraz Musiał, Rybicki, Vasina Projekt: Weber, Nowakowski, Grobelny, Firlej, Wrona, Tillie - Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk, Jaglarski (libero), Pawlun