Cztery dni przed meczem z Indykpolem AZS Olsztyn lwowianie zupełnie zawiedli w rywalizacji z PSG Stalą Nysa. Wasyl Tupczij był nieskuteczny, jego kolegom wychodziło niewiele i skończyło się dotkliwą porażką. Ale w sobotę w Wieluniu Barkom Każany zaczął zupełnie inaczej. Na początku aktywny w ataku był środkowy Władysław Szczurow, który rzadko jest mocnym elementem zespołu w ofensywie. Potem ciężar ataków wziął na siebie Luciano Palonsky, który w pierwszym secie zdobył pięć punktów. Lwowianie prowadzili 8:4, potem 12:8. Rywale już do końca seta nie byli w stanie ich dogonić. Przede wszystkim kiepsko funkcjonowała ich zagrywka. A z dobrego przyjęcia Barkom Każany radził sobie świetnie. Nie przeszkodził w tym nawet Tupczij, który w pierwszej partii nie skończył żadnego z pięciu ataków. Seta wygranego 25:19 zakończył asem serwisowym Ilja Kowaliow. Zrobili to po sześciu latach. Tomasz Fornal i spółka nie dali rady Indykpol AZS Olsztyn miał niespodziewane kłopoty. Barkom Każany Lwów wykorzystał szansę A to przecież olsztynianie na finiszu fazy zasadniczej PlusLigi mają więcej do wygrania niż rywale. Przeciwnikom nie grozi spadek, szans na play-off większych nie mają. Olsztynianie zamykają zaś czołową ósemkę, muszą odpierać ataki drużyn z Nysy i Bełchatowa. Tyle że w drugim secie nadal nie mogli przełamać rywali z Ukrainy. Trener Javier Weber zmienił nieco szóstkę - miejsce znalazł w niej amerykański rozgrywający Joshua Tuaniga. Ale i on nie ustrzegł się błędów, po jednym z nich Barkom prowadził 12:6. Taka przewaga lwowian się utrzymywała. Goście z rzadka odpowiadali udanymi zagraniami, takimi jak as serwisowy Alana Souzy. Problemy z przyjęciem miał Manuel Armoa, gospodarze zablokowali atak Moritza Karlitzka. Barkom prowadził już 21:12. Seta zakończyło nieudane zagranie Armoi - zespół ze Lwowa wygrał 25:17. W składzie na trzecią partię zabrakło Alana. Weber postawił na trzech przyjmujących - obok Karlitzka i Armoi pojawił się Kamil Szymendera. Do tego na środku znalazł się Jakub Majchrzak. Barkom znów miał punkt, dwa przewagi, ale nie uciekał już tak szybko, jak w poprzednich partiach. Dobrze do gry wprowadził się Szymendera, po jego bloku był remis 10:10. Kiedy jednak Armoa popełnił błąd w ataku, rywale znów odskoczyli - Barkom prowadził 16:13. W tym secie przebudził się Tupczij i to on kończył trudne piłki w ataku. W końcu jednak i jego goście zablokowali i doprowadzili do remisu 18:18. Końcówka była wyrównana, piłkę meczową lwowianom dał atak Palonsky'ego. Barkom wykorzystał drugą szansę, wygrał 26:24. Nagrodę dla MVP otrzymał właśnie Argentyńczyk - zdobył w sobotę 11 punktów. Szturmują kadrę Grbicia. Mistrz świata musi mieć się na baczności Włosi zachwyceni polskim siatkarzem. Niebywały wyczyn Kamila Semeniuka