W Pucharze CEV lepsza od bełchatowian okazała się rosyjska Gubernia Niżny Nowogród (dwie porażki po 2:3) a w PP ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (2:3). Ligowe rozgrywki są więc ostatnimi, w których PGE Skra może w tym roku triumfować. Prezes klubu Konrad Piechocki nie oczekuje jednak sukcesu za wszelką cenę. - Trzeba na to spojrzeć spokojnie. Jeżeli będzie wywierana ogromna presja, to efekt może być odwrotny od zamierzonego. Zawodnicy mają się rozwijać, wykonywać swoją pracę i myśleć o tym, aby grać jak najlepszą siatkówkę i dawać radość kibicom. To może się przełożyć na wynik - podkreślił Piechocki. Poprzedni sezon PGE Skra zakończyła bez końcowego triumfu w krajowych rozgrywkach. Wcześniej taki wynik zespół z Bełchatowa osiągnął w 2004 r. Po zakończeniu sezonu w klubie doszło więc do wielu zmian kadrowych. Zdaniem Piechockiego te roszady to jeden z czynników, które nie pozwalają żądać od drużyny samych zwycięstw. - W poprzednich latach wartością dodaną PGE Skry była stabilność składu. W tej chwili mamy jednak siedmiu nowych zawodników, którym potrzeba rozegrania setek tysięcy piłek i popełnienia błędów, by ostatecznie przechylać szalę zwycięstwa na swoją korzyść - powiedział Piechocki. Dodał jednak, że potencjał zespołu jest jednak na tyle wysoki, że upoważnia do gry o najwyższe cele. Półfinałowym rywalem PGE Skry prawdopodobnie będzie Jastrzębski Węgiel, który w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi 2:0 z Cerradem Czarni Radom. Trzecie spotkanie tych drużyn odbędzie się 28 marca w Radomiu.