Indykpol w ostatnich tygodniach odprawiał z kwitkiem niżej notowanych rywali. Tym razem jednak piąty zespół PlusLigi trafił na silny opór rywali. Zespół z Nysy prowadzony przez świetnie dysponowanych skrzydłowych po raz pierwszy w tym sezonie wygrał na własnym boisku. To sprawia, że jego strata do przedostatniego Ślepska Malow Suwałki zmalała do siedmiu punktów. Na cztery mecze przed końcem fazy zasadniczej ucieczka z ostatniego miejsca w tabeli wciąż jest więc możliwa. Pierwszy set był niezwykle wyrównany. Przez całą partię żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie przewagi, a prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Goście dość często grali środkiem, gdzie Jan Firlej umiejętnie wykorzystywał swoich kolegów. Rywale odpowiadali między innymi blokiem - w pierwszej partii zdobyli w ten sposób trzy punkty. Bardzo dobrze w ataku radzili sobie też przyjmujący Stali. Nieco gorzej Wassim Ben Tara, czyli największa ofensywna siła zespołu w tym sezonie. W końcówce olsztynianie zablokowali jego atak z prawego skrzydła, a po chwili to samo zrobili na drugim boku boiska z zagraniem Bartosza Bućki. Indykpol wygrał 25:23. PSG Stal Nysa zaskakuje rywali. Blok atutem gospodarzy Zespół z Nysy niedawno nieźle zaprezentował się w ćwierćfinale Tauron Pucharu Polski, gdzie postraszył Grupę Azoty ZAKS-ę Kędzierzyn-Koźle. W lidze spisuje się jednak znacznie gorzej. Właściwie od początku sezonu okupuje dno tabeli. W poniedziałek w składzie Stali nie było już Mitchella Stahla, który na początku marca rozstał się z klubem. Z powodu urazu do gry nie był gotowy także Kamil Kwasowski. W drugim secie na parkiecie wciąż trwała jednak wymiana ciosów. Nie brakowało wśród nich technicznych zagrań, którymi popisywali się m.in. Zouheir El Graoui czy Torey Defalco. W połowie seta znów dał jednak o sobie znać nyski blok i gospodarze prowadzili 15:11. Szczególnie dobrze nad siatką radził sobie Moustapha M’Baye, który dał się we znaki Karolowi Butrynowi. Olsztynianie mieli niewiele do powiedzenia, Stal wygrała 25:21. CZYTAJ TAKŻE: Wilfredo Leon i Nikola Grbić zdobyli trofeum PSG Stal Nysa sprawia niespodziankę. Seria Indykpolu przerwana Zespół z Olsztyna w ostatnich tygodniach może pochwalić się świetną serią. Dzięki czterem wygranym z rzędu awansował na piąte miejsce w tabeli PlusLigi. Dobrą postawę drużyny docenili działacze, którzy przedłużyli kontrakt z trenerem Javierem Weberem o dwa lata. W trzecim secie zespół Argentyńczyka poprawił grę. Na środku w bloku i ataku błysnął Mateusz Poręba, olsztynianie odskoczyli rywalom na trzy punkty. Coraz bardziej ciążyło im jednak słabe przyjęcie zagrywki. Miał je poprawić wprowadzony z ławki Redi Bakiri. Set się wyrównał, ale w końcówce znów lepsi okazali się gospodarze. Z niezbyt dokładnymi piłkami od Firleja nie poradził sobie Defalco, Stal ponownie wygrała 25:21. Stal utrzymała dobry rytm na początku czwartego seta. Świetnie radził sobie El Graoui. Atakował ze znakomitą skutecznością powyżej 70 procent, zdobywał najwięcej punktów dla swojej drużyny. Po tym, jak wykończył kolejny kontratak, drużyna z Nysy prowadziła 10:6. Weber szukał rozwiązań na ławce rezerwowych, wprowadzając na boisko Jana Króla. Olsztynianie wciąż mieli jednak problemy z przyjęciem, mniej niż zazwyczaj do gry wnosił Defalco. Przewaga gospodarzy wzrosła do siedmiu punktów. Nie zawodził Ben Tara, który do dobrych ataków dokładał świetne zagrywki. Po stronie Indykpolu panował chaos, zawodnikom Stali wychodziło właściwie wszystko. Na koniec w aut zaatakował Król, a Stal wygrała 25:16. PSG Stal Nysa - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (23:25, 25:21, 25:21, 25:16) PSG Stal: Ben Tara, M’Baye, Bućko, Komenda, Zajder, El Graoui - Dembiec (libero) oraz Szwaradzki, Dębski Indykpol AZS: Butryn, Poręba, Defalco, Firlej, Averill, Andringa - Gruszczyński (libero) oraz Jakubiszak, Bakiri, Król CZYTAJ TAKŻE: Siatkarskie środowisko pomaga Ukrainie. Zawodnicy pod wrażeniem