Kędzierzynianie przed meczem podkreślali klasę rywala, ale można było to uznać za kurtuazję. W końcu w ostatnich siedmiu meczach za każdym razem znajdowali na nich sposób. Odzyskanie tytułu przed własną publicznością brzmiało jak spełnienie idealnego scenariusza. Jastrzębianie w końcu przypomnieli sobie jednak, że ZAKS-ę również da się pokonać. Drużynie znów, jak w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, pomógł superrezerwowy Rafał Szymura. A przecież ZAKSA była gotowa na świętowanie mistrzostwa już przed meczem. Hala wypełniła się do ostatniego miejsca, zawodnicy wkroczyli na boisko przy efektownej oprawie, a przed pierwszym gwizdkiem odśpiewano "Mazurka Dąbrowskiego". Napędzani dopingiem gospodarze jako pierwsi objęli dwupunktowe prowadzenie. Dość szybko je jednak stracili, bo w dwóch kolejnych akcjach dotknęli siatki. Inicjatywę przejęli jastrzębianie. Pomógł im przede wszystkim blok. Najpierw zatrzymali nim Łukasza Kaczmarka, potem Kamila Semeniuka. Goście prowadzili 19:16. Blok rywali długo nie nadążał za to za rozegraniem Benjamina Toniuttiego. Zaczął jednak działać tuż przed końcem seta i ZAKSA doprowadziła do gry na przewagi. Decydujący głos miał jednak blok gości, którzy jeszcze raz powstrzymali Semeniuka i wygrali 26:24. Szybka odpowiedź ZAKS-y, problemy gości W tym sezonie jastrzębianie wygrali z ZAKS-ą niewiele setów, mimo że mierzyli się z nią aż ośmiokrotnie. Siedem ostatnich meczów to jednak zwycięstwa kędzierzynian. - Nie ma żadnego kompleksu. Jest po prostu zespół, który gra dobrze, kompletną siatkówkę, i jest drugi, który nie do końca wierzy swoje umiejętności - tak problemy drużyny definiował Jurij Gladyr, środkowy Jastrzębskiego Węgla. W drugim secie wiara jego drużyny znów została wystawiona na próbę. Gospodarze błyskawicznie odskoczyli na cztery punkty. Problemy w ataku miał zwłaszcza Trevor Clevenot, który dzień wcześniej podpisał nowy kontrakt z klubem. Na blok nadział się też Jan Hadrava, pomyłka w przyjęciu zdarzyła się Tomaszowi Fornalowi. Przede wszystkim jednak dobrze prezentowali się kędzierzynianie. Gdy rywale zmniejszali straty, reagował trener Gheorghe Cretu. Sporo punktów wniósł Kaczmarek, asem serwisowym popisał się Norbert Huber. ZAKSA wygrała 25:20. CZYTAJ TAKŻE: Duże zmiany w zasłużonym klubie. Były selekcjoner "Biało-Czerwonych" na pomoc Sygnał od środkowych. Jastrzębianie dogonili gospodarzy Na trzecią partię goście wyszli ze Stephenem Boyerem w podstawowym składzie. Francuz zaczął nieźle, po drugiej stronie Marcin Janusz często wykorzystywał w ataku Hubera. Problemem obu drużyn były błędy w polu serwisowym. Gdy już udało się dobrze wprowadzić piłkę do gry, lepiej radzili sobie gospodarze. Szybko wypracowali trzypunktową zaliczkę. Nicola Giolito zareagował wprowadzeniem na boisko Szymury. Schodzący z parkietu Fornal tylko z wściekłością kopnął bandę reklamową. Sygnał do odrabiania strat dali jednak środkowi. Łukasz Wiśniewski zdobył punkt zagrywką, Gladyr pojedynczym blokiem. Przewagę zapewniły gościom ataki Kaczmarka, których reprezentant Polski nie dał rady zamienić na punkty. Jastrzębianie w końcówce prowadzili 22:20, później przegrali trzy akcje z rzędu, ale i tak to oni cieszyli się ze zwycięstwa. Decydujący okazał się sprytny serwis Clevenota. Norbert Huber zniesiony z boiska. Jastrzębski Węgiel wciąż w grze Dobrą zmianę dał również Szymura, który utrudnił grę rywali mocnymi zagrywkami. Na początku czwartej partii postrach serwisem siał jednak przede wszystkim Semeniuk. Dzięki niemu to ZAKSA miała niewielką zaliczkę nad rywalami. Minimalna przewaga utrzymała się do stanu 14:14, gdy Boyer wykorzystał swój zasięg w kontrataku. Francuz grał nierówno, ale dobrze w ataku spisywali się skrzydłowi gości. W końcu jednak kędzierzynianie znaleźli sposób na Szymurę. Na tablicy wyników co chwilę pojawiał się remis. W końcówce boisko z kontuzją nogi opuścił Huber, którego koledzy musieli znieść z boiska. To zachwiało ZAKS-ą. Decydujące role odegrali Hadrava i Szymura. Wprowadzony na zagrywkę Czech huknął jak z armaty, a przyjmujący zdobył ostatni punkt. Po chwili odebrał nagrodę dla MVP spotkania. W rywalizacji do trzech zwycięstw 2:1 prowadzi ZAKSA, ale w najbliższym meczu to jastrzębianie będą mieli atut własnego boiska po swojej stronie. Czwarte spotkanie zostanie rozegrane w sobotę. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel 1:3 (24:26, 25:20, 23:25, 22:25) Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Huber, Śliwka, Janusz, Smith, Semeniuk - Shoji (libero) oraz Żaliński, Kluth, Rejno Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Gladyr, Fornal, Toniutti, Wiśniewski, Clevenot - Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti, Macyra, Szymura CZYTAJ TAKŻE: Dawid Konarski zdradził okoliczności rozstania z kadrą. Grbić nie zadzwonił