Asy serwisowe, zwroty akcji i długie wymiany. W środę w Bełchatowie było wszystko, co lubią kibice siatkówki. W lepszych humorach halę opuścili fani gospodarzy - PGE Skra odrobiła bowiem straty i to ona powalczy o medale PlusLigi. Gospodarze rozpoczęli spotkanie od swojej najgroźniejszej broni - mocnej zagrywki. Rywalom szybko dali się we znaki Mateusz Bieniek oraz Aleksandar Atanasijević. PGE Skra szybko wypracowała sobie cztery punkty przewagi. I wydawało się, że spokojnie zatroszczy się o jej utrzymanie. W drugiej części seta nawet ją powiększyła. Goście też starali się wzmocnić serwis, ale korzyści były mizerne. W końcu jednak sposób na przyjmujących z Bełchatowa znalazł Mateusz Poręba i doprowadził do remisu 21:21. To jego zespół miał trzy piłki setowe, wszystkie jednak zmarnował. Szansy nie zaprzepaścili gospodarze, którzy wygrali 29:27. Indykpol AZS Olsztyn wygrywa seta, ale gospodarze wracają do gry Obie drużyny w pierwszych meczach nie wykorzystały atutu własnego boiska. Bełchatowianie niespodziewanie przegrali przed własną publicznością 1:3. Na wyjeździe musieli wygrać i spisali się znakomicie - rozbili olsztynian 3:0. Ich główną bronią była zagrywka. W drugim secie sporo błędów w polu serwisowym popełniali olsztynianie. Tym razem na parkiecie od początku trwała wyrównana walka. Wśród gości przebudził się Torey Defalco, największa gwiazda drużyny, który radził sobie nawet z trudnymi piłkami. W dodatku zablokował atak Atanasijevicia. Goście w połowie seta wyraźnie odskoczyli rywalom, a przed końcówką wygrywali 21:15. Przy serii świetnych zagrywek Atanasijevicia PGE Skra zmniejszyła jednak straty do zaledwie punktu. Tym razem Indykpol AZS się obronił i wygrał 25:23. W przerwie przed trzecim setem trener gospodarzy Slobodan Kovacz udzielił siatkarzom głośnej reprymendy. Jego słowa najwyraźniej przyniosły efekt. Choć na początku partii olsztynianie napędzani atakami Karola Butryna prowadzili dwoma punktami, PGE Skra szybko odrobiła straty. Im dłużej trwał set, tym większa była jej przewaga. Znakomicie serwował Milad Ebadipour, o przyjęcie dbał Kacper Piechocki. Tym razem obyło się bez zwrotu akcji w końcówce - bełchatowianie wygrali 25:19. CZYTAJ TAKŻE: Decyzje Grbicia uruchomiły lawinę. Kolejny siatkarz kończy z kadrą Tie-break o półfinał. Aleksandar Atanasijević wyratował PGE Skrę PGE Skra przed rokiem awansowała do czołowej czwórki, ale przegrała walkę o medal z Projektem Warszawa. Indykpol AZS po raz ostatni w półfinale grał w 2018 roku, na medal PlusLigi czeka od 14 lat. We wtorek notował zdecydowanie więcej punktów blokiem niż rywale, ale w pozostałych elementach lepiej wypadali gospodarze. Mimo to olsztynianie w czwartej partii znów zdołali postraszyć rywali. PGE Skra musiała odrabiać pięciopunktową stratę. Sygnał do pogoni mocną zagrywką dał Atanasijević. Różnica zmalała do zaledwie punktu, ale szybko sytuację asem serwisowym uspokoił Defalco. W końcówce szanse na zmniejszenie strat zmarnował Robert Taht i o losach awansu zdecydował tie-break. Bełchatowianie przystąpili do niego osłabieni. Po zderzeniu z kolegą boisko opuścił bowiem świetnie dysponowany Bieniek. Zastąpił go niedoświadczony Sebastian Adamczyk. Na boisku trwała wyrównana walka, w ataku popisywali się Defalco oraz Atanasijević. Kovacz wprowadził też na boisko Dicka Kooya, co nie okazało się zbyt dobrą decyzją, Gdy Holender nadział się na blok, olsztynianie prowadzili już 10:7. Gospodarzy jeszcze raz zagrywkami wyratował Atanasijević. Bełchatowianie wyrównali, a w końcówce Serb odważnie wykończył kontratak. PGE Skra wygrała 15:13, a Atanasijević otrzymał nagrodę dla MVP spotkania. Półfinałowym rywalem PGE Skry będzie zwycięzca pary Jastrzębski Węgiel - Trefl Gdańsk. Ta rywalizacja rozstrzygnie się w środę. Indykpol AZS zagra o piąte lub siódme miejsce, w zależności od wyniku starcia jastrzębian i gdańszczan. PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (29:27, 23:25, 25:19, 22:25, 15:13) PGE Skra: Atanasijević, Bieniek, Kooy, Łomacz, Kłos, Ebadipour - Piechocki (libero) oraz Taht, Sawicki, Mitić, Schulz, Adamczyk Indykpol AZS: Butryn, Averill, Defalco, Firlej, Poręba, Andringa - Gruszczyński (libero) oraz Jakubiszak, Siwczyk, Król CZYTAJ TAKŻE: Absurdalny pomysł Spirydonowa. Zaangażuje się w piłkę nożną?