O wrześniu 2024 w Polsce trudno będzie zapomnieć. Niestety sprawdziły się najgorsze prognozy i długotrwałe ulewy doprowadziły do dramatycznej sytuacji w południowo-zachodniej części kraju. Mnóstwo ludzi straciło dach nad głową i musiało ewakuować się w bezpieczne miejsce. Niestety nie obyło się też bez ofiar. Śmierć poniosła osoba w miejscowości Krosnowice. "Mamy pierwszy stwierdzony zgon w powiecie kłodzkim" - informował Donald Tusk na jednej z konferencji prasowych. Co zrozumiałe, na dalszy plan schodzi w tym momencie sport. W zagrożonych rejonach odwoływane są spotkania. 16 września nie zagra choćby piłkarski Śląsk Wrocław. Wcześniej w stolicy Dolnego Śląska przełożono na później półfinałową potyczkę żużlowej PGE Ekstraligi pomiędzy Betard Spartą a ebut.pl Stalą Gorzów. Nie rozegrano również pełnej kolejki PlusLigi. Do Rzeszowa w niedzielę mieli zawitać gracze z Nysy. Na kilkanaście godzin przed pierwszą piłką organizatorzy podjęli jedyną słuszną decyzję związaną z odpuszczeniem rywalizacji. Podopieczni Daniela Plińskiego na szczęście wrócili do Nysy cało i zdrowo. Nie oznacza to jednak końca dramatu. Zamiast treningów, drużyna skupiona jest na walce z żywiołem. Szczegółami w rozmowie z TVP Sport podzielił się Robert Prygiel. Słowa prezesa klubu mogą martwić. "Mamy sygnały od większości siatkarzy, że jest ok. Z dwoma przedstawicielami drużyny - członek sztabu i zawodnik, którzy w Nysie mieszkają na stałe - nie ma jednak kontaktu. Wiemy, że ich posesje mocno ucierpiały, więc nadal walczą z żywiołem. Domyślam się, że mogą nie mieć prądu" - oznajmił Sarze Kalisz. Kolejny mecz PSG Stali Nysa również zagrożony. Prezes tylko rozkłada ręce W związku z zaistniałą sytuacją, pod wielkim znakiem zapytania znalazł się również najbliższy mecz PSG Stali. Potyczkę zaplanowano na najbliższy czwartek i to do tego w nyskiej hali. Przyjazd PGiEK Skry jest w tym momencie mało realny. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją i przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, co robić. Presja gry na nas ciąży. Kalendarz nie jest z gumy. Z drugiej strony, mamy jeszcze dwie dodatkowe hale w Nysie, by zagrać, ale wizja drugiej fali i problemy komunikacyjne w mieście nas przerastają. Nie wiemy też, czy drużyna nie powinna opuścić Nysy, ale z drugiej strony przecież jej członkowie nie mogą zostawić rodzin i bliskich. Czuję się bezradny" - zakończył załamany działacz. Komunikat ze strony PlusLigi to jedynie kwestia czasu. Kibice trzymają kciuki, by podobnie jak w niedzielę, zwyciężył rozsądek. Zaległe mecze zawsze można nadrobić w późniejszym terminie.