PGE Skra mogła przegrać na wyjeździe w Zawierciu czy przed tygodniem męczyć się w Nysie, ale u siebie na razie zgarnia komplety punktów. Po wygranej z BBTS-em Bielsko-Biała przyszło zwycięstwo z Treflem. Doświadczony zespół z Bełchatowa przetrzymał napór gości i dopisał do konta trzy punkty. Bohaterem spotkania po raz trzeci w tym sezonie został wybrany Mateusz Bieniek. Początek spotkania stał pod znakiem dobrej gry gospodarzy, którzy szybko objęli prowadzenie 6:2. Trener rywali Igor Juricić poprosił o czas i jego drużyna zaczęła odrabiać straty blokiem. Pomogły też zagrywki Bartłomieja Bołądzia. Mimo to PGE Skra była na czele niemal przez całą partię. Straciła przewagę w najgorszym momencie - tuż przed końcówką. Gdy kontratak wykończył Mikołaj Sawicki, tracili do gdańszczan dwa punkty. Po chwili przegrali 23:25. PGE Skra odrabia straty. Nie zatrzymał jej nawet Mariusz Wlazły Sawicki poprzednie sezony spędził w Bełchatowie. Tam był jednak rezerwowym, wchodził głównie na wzmocnienie zagrywki. W Gdańsku też zaczął jako rezerwowy, ale wskoczył do podstawowego składu po poważnej kontuzji Piotra Orczyka. Do Trefla jest tylko wypożyczony. W pierwszym secie w Bełchatowie zaprezentował się dobrze, zdobył sześć punktów - tyle samo, co Bołądź. Drugą partię gdańszczanie rozpoczęli jednak od serii błędów, szybko tracili do PGE Skry już pięć punktów. Gdy na chwilę się do niej zbliżyli, pogoń z głowy wybiły im szczelne bloki w wykonaniu Karola Kłosa. Kiedy Trefl wysoko przegrywał, na boisku pojawił się Mariusz Wlazły. To legenda bełchatowskiej drużyny, koszulka z zastrzeżonym dla niego numerem 2 wisi pod sufitem hali PGE Skry. Doświadczony atakujący popisał się m.in. efektownym blokiem, ale to gospodarze wygrali 25:22. PlusLiga. PGE Skra Bełchatów z trzecim zwycięstwem Już na początku trzeciego seta boisko opuścił Sawicki. Ostrzeliwany zagrywką przez byłych kolegów nie radził sobie w przyjęciu. Zastąpił go 21-letni Jakub Czerwiński. Przewaga gospodarzy cały czas jednak rosła. Ponownie dużo punktów zdobywał Bieniek, który przed tygodniem w Nysie 24 punktami ustanowił osobisty rekord w PlusLidze. Tym razem obok niego dużo punktów do gry bełchatowian wnosił Filippo Lanza. Włoch kończył ważne piłki w ataku również wtedy, gdy przyjezdni nieco zmniejszyli straty. Dużą rolę odegrała w tym zagrywka gdańszczan. W kluczowym momencie, gdy Trefl mógł wyrównać, siatki dotknął jednak Karol Urbanowicz. W końcówce błędów było więcej, PGE Skra wygrała 25:21. Świetnie spisywali się zwłaszcza środkowi PGE Skry. Od początku sezonu błyszczy Bieniek, tym razem często piłki w ataku otrzymywał także Kłos. Słabiej prezentował się Aleksandar Atanasijević, ale to nie przeszkodziło gospodarzom. Mimo że Juricić w mocnych słowach starał się zmotywować gdańszczan, bełchatowianie kontrolowali grę. W ostatnim secie ich przewaga była najwyższa, wygrali 25:18. We wcześniejszych meczach czwartej kolejki po komplet punktów sięgnęły drużyny Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle, Indykpolu AZS Olsztyn i PSG Stali Nysa. PGE Skra Bełchatów - Trefl Gdańsk 3:1 (23:25, 25:22, 25:21, 25:18) PGE Skra: Atanasijević, Bieniek, Lanza, Łomacz, Kłos, Kooy - Piechocki (libero) oraz Vasina, Musiał, Rybicki Trefl: Bołądź, Niemiec, Martinez, Kampa, Urbanowicz, Sawicki - Perry (libero) oraz Droszyński, Wlazły, Zaleszczyk, Czerwiński, Nasewicz