Siatkarze z Bełchatowa w ubiegłym tygodniu musieli przełknąć gorzką pigułkę. Po wyjazdowej porażce z z VB Tours stracili szanse na awans do finału Pucharu CEV. Na krajowym podwórku również nie było im łatwo o zwycięstwo. Niemal wypuścili je z rąk, ale uratowali wygraną w tie-breaku. W podstawowym składzie drużyny z Bełchatowa niespodziewanie pojawiło się dwóch zawodników, którzy zwykle pełnią funkcję rezerwowych. Tym razem od początku szansę dostali Michajlo Mitić i Damian Schulz. Atakujący od początku był skuteczny, a gospodarze szybko odskoczyli na dwa punkty. Przewaga wzrosła, gdy bełchatowski blok zatrzymał ataki Moritza Reicherta i Mariusza Wlazłego. Blok był zresztą wielkim atutem PGE Skry w pierwszym secie - łącznie zdobyła w tym elemencie pięć punktów. Było o to łatwiej dzięki mocnej zagrywce, przewaga bełchatowian wzrosła do siedmiu punktów. Rywale rzucili się jednak w pogoń i zmniejszyli straty do zaledwie jednego “oczka". Przy okazji trener PGE Skry Slobodan Kovacz obejrzał czerwoną kartkę, bo chciał wprowadzić na boisko czwartego obcokrajowca - limit to trzech zawodników z zagranicy. Ostatecznie jego siatkarze wytrzymali jednak napór i wygrali 25:20. Damian Schulz skuteczny, PGE Skra Bełchatów wygrywa partię Siatkarze z Gdańska grali dotąd w PlusLidze z PGE Skrą 34 razy. Wygrali tylko pięciokrotnie, ale w poprzednim sezonie pokonali rywali właśnie w Bełchatowie. Ostatnio prezentują się zresztą bardzo dobrze. Serię sześciu wygranych w lidze i pucharach przerwała dopiero porażka w półfinale Tauron Pucharu Polski z ubiegłego weekendu. W niedzielę trener Trefla Michał Winiarski nie mógł skorzystać z usług Mateusza Miki, który po raz kolejny został wykluczony z gry przez uraz. Siatkarze byłego zawodnika PGE Skry w drugim secie znów dość szybko stracili dystans do rywali. Bełchatowianie wciąż dobrze zagrywali. Gdy kontratak na prawym skrzydle wykończył Schulz, prowadzili już 10:6. Drużyna z Gdańska próbowała odrobić straty, ale nie udało jej się wyrównać. Gospodarze radzili sobie nawet wtedy, gdy mocnymi serwisami nękał ich Bartłomiej Lipiński. W kluczowych momentach PGE Skrze wciąż pomagał blok. Wynik na 25:20 dla bełchatowian ustalił nieudany serwis Patryka Łaby. CZYTAJ TAKŻE: Hit PlusLigi nie zawiódł. Osiem niewykorzystanych szans drużyny z Zawiercia Kewin Sasak zaskakuje PGE Skrę. Świetne zmiany Michała Winiarskiego Wprowadzony w drugiej partii Łaba pozostał na boisku na kolejnego seta. Winiarski postawił też na rezerwowego rozgrywającego Łukasza Kozuba. Za atak wciąż odpowiadał Wlazły. Legenda PGE Skry, która od dwóch lat gra w Treflu, atakował ze skutecznością poniżej 50 procent. Groźny był jednak w polu zagrywki - zanotował trzy asy serwisowe. Trzeci set początkowo toczył się zgodnie ze scenariuszem z poprzednich partii. Gdy Karol Kłos narobił gościom nieco problemów, PGE Skra prowadziła 7:3. Kiedy Wlazłego zastąpił Kewin Sasak, Treflowi udało się wyrównać. 25-letni zawodnik był bezbłędny w ataku, a na parkiecie trwała wyrównana walka. Kovacz na kilka akcji wprowadził nawet na boisko Grzegorza Łomacza. Po chwili wrócił na nie Mitić, ale szybko popełnił błąd. W końcówce świetną zmianę w polu serwisowym Trefla dał natomiast Lukas Kampa i goście wygrali 25:23. Czwartego seta bełchatowianie rozpoczęli z nieco większym animuszem. Tyle że rywale byli już zdecydowanie bardziej pewni swego. Sasak do skutecznych ataków dołożył świetną zagrywkę i Trefl prowadził 14:11. Kovacz był coraz bardziej zaniepokojony, na boisku znów pojawił się Łomacz, a także Robert Taht. Estończyka przywitał blok rywali. Trefl prowadzenia już nie oddał, bełchatowianie podarowali gościom kilka punktów po własnych błędach. PGE Skra lepsza w tie-breaku. Trefl nadal goni ósemkę Tie-break świetnie otworzyli gospodarze - odskoczyli na dwa punkty przy zagrywce Mateusza Bieńka. Prowadzenie udało się utrzymać do zmiany stron. Przed nią nawet wzrosło, gdy po raz kolejny dał o sobie znać blok PGE Skry. Rywalom nie pomogła nawet znakomita dyspozycja Sasaka w ataku. Ostatnie piłki należały do PGE Skry, która po niemal trzech godzinach walki wygrała mecz 3:2. Zwycięstwo bełchatowian sprawia, że są coraz bliżej trzeciego miejsca na koniec fazy zasadniczej - rośnie ich przewaga nad Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Trefl traci sześć punktów do czołowej ósemki, ale ma o dwa mecze rozegrane mniej niż ósmy GKS Katowice. PGE Skra Bełchatów - Trefl Gdańsk 3:2 (25:20, 25:20, 23:25, 21:25, 15:11) PGE Skra: Schulz, Kłos, Ebadipour, Mitić, Bieniek, Kooy - Piechocki (libero) oraz Taht, Łomacz, Atanasijević Trefl: Wlazły, Urbanowicz, Lipiński, Kampa, Mordyl, Reichert - Olenderek (libero) oraz Kozub, Sasak, Łaba, Pruszkowski (libero), Zaleszczyk CZYTAJ TAKŻE: Trener polskiej drużyny pomógł w ewakuacji rodaka z Ukrainy