Oba utytułowane kluby zmierzyły się w 6. kolejce ekstraklasy. Zespoły, które w ostatnich latach sięgały po ligowe laury, do środowej konfrontacji przystępowały z odległych pozycji w tabeli, bo początku obecnego sezonu nie mogą zaliczyć do udanych. PGE Skra z trzema porażkami w pięciu meczach była dziesiąta. Jeszcze gorsza była sytuacja rzeszowian, którzy z zaledwie jednym punktem zamykali ligową stawkę. Mimo to obie drużyny stworzyły bardzo dobre widowisko, z długimi wymianami i zwrotami akcji. Górą w nim byli mistrzowie kraju, którzy wygrali 3:1 (32:30, 21:25, 26:24, 25:21). "Mimo zajmowanych pozycji w tabeli to było starcie, któremu zawsze towarzyszy dodatkowy smaczek. Myślę, że ten mecz mógł się podobać, bo był zacięty, było dużo walki, dwa sety na przewagi. A to, że byliśmy na dziesiątym, a Asseco Resovia na ostatnim miejscu w chwili obecnej nie ma znaczenia, bo każdy szuka punktów. Trochę ich nam uciekło, dlatego zarówno my, jak i Resovia musi skupić się teraz na walce o nie w każdym spotkaniu" - podkreślił wybrany MVP meczu atakujący PGE Skry Mariusz Wlazły. Zdaniem trenera bełchatowian Roberto Piazzy to było jedno z najlepszych spotkań obecnego sezonu ekstraklasy. Jak ocenił, za dwa tygodnie byłoby o wiele trudniej pokonać Resovię, która w jego opinii wkrótce będzie groźnym rywalem dla każdego zespołu. Włoch wierzy, że to zwycięstwo zapoczątkuje serię lepszych wyników PGE Skry, choć - jak wskazał - w drugim secie jego podopieczni oddali rywalom pięć łatwych piłek. W opinii kapitana mistrzów Polski jego zespół nie był w kryzysie, a słabszy początek rozgrywek wynikał z przebudowy drużyny, która wciąż się poznaje. Jak mówił Wlazły, potrzeba jeszcze czasu na zgranie i wspólną pracę, która w jego opinii wkrótce przyniesie efekty. "Rozgrywamy podobne spotkania, w których gramy falami. Siatkówka to gra błędów, ale w określonych częściach seta popełniamy ich za dużo. Wówczas tracimy przewagę i trudno nam się goni. Trzeba spokojnie pracować, choć cały czas mamy w głowie to, że potrzebujemy punktów" - zaznaczył najskuteczniejszy gracz meczu z Resovią. Trudniej z optymizmem patrzeć w przyszłość siatkarzom Asseco Resovii. "Dla nas marnym pocieszeniem jest fakt, że ze Skrą graliśmy jak równy z równym, skoro nie mamy punktów. Najbardziej zabrakło nam dziś zimnej głowy, bo w pierwszym i trzecim secie popełniliśmy sporo niewymuszonych błędów taktycznych. Technicznie byliśmy na tym samym poziomie" - ocenił środkowy Marcin Możdżonek. Atakujący Schulz zapewnił, że wierzy w szybkie przełamanie. "Nasza sytuacja nie jest łatwa, ale nie to jest powód, żebyśmy siedzieli teraz w domu i płakali. Musimy wziąć się w garść i jeszcze ciężej pracować, bo tylko tak możemy pokonać kryzys. Jeśli przełożymy na mecz to, jak wyglądamy na treningu, to nie obawiam się o wyniki. Trudno będzie gonić z sześcioma porażkami, ale nie mamy innego wyjścia" - tłumaczył mistrz świata. W następnym ligowym meczu bełchatowianie zmierzą się na wyjeździe z Cuprum Lubin (sobota, godz. 17.30), a jastrzębianie podejmą liderującą Zaksę Kędzierzyn-Koźle (niedziela, godz. 14.45).