Mecz GKS Katowice z Treflem Gdańsk tylko pozornie nie miał stawki. Goście, którzy zapewnili sobie udział w play-off na trzy mecze przed końcem sezonu zasadniczego PlusLigi chcą zająć jak najwyższe miejsce przed decydującą fazą rozgrywek. "Gdańskie Lwy" łatwo wygrały 3:0 mimo, że trener Igor Juricić był zmuszony dokonać przeglądu wojsk na finiszu sezonu zasadniczego PlusLigi. Na ławce rezerwowych zasiadł podstawowy rozgrywający Lukas Kampa, zastąpił go Kamil Droszyński. W ogóle poza boiskiem znaleźli się przeziębieni Karol Urbanowicz i Mikołaj Sawicki, co dało początkowe prowadzenie "Gieksie" 3:0. Niepozornymi, acz kąśliwymi serwisami rewanżował się młody środkowy Jordan Zaleszczyk, który zastąpił Urbanowicza, o którym pisaliśmy dziś rano. Najważniejsze dla gości, że na boisku był bombardier Bartłomiej Bołądź, który po raz ósmy otrzymał statuetkę dla najlepszego gracza meczu. Po drugiej stronie wynik trzymał Gonzalo Quiroga, ale GKS popełnił aż osiem błędów serwisowych w pierwszej partii. Goście odskoczyli, gdy w pole zagrywki wszedł Chińczyk Jingyin Zhang, który zamierzał powtórzyć wyczyn z Bielska-Białej, gdy zaserwował pięć kolejnych asów. Nie było potrzeby, a niezawodny Bołądź praktycznie w pojedynkę wyprowadził gdańszczan na kilkupunktowe prowadzenie, którego nie oddali do końca seta. Na początku drugiej partii pierwszy raz w tym meczu pomylił się Bołądź, ale zaraz sytuacja wróciła do normy, a goście wyszli na prowadzenie 8:4, gdy trener miejscowych Grzegorz Słaby wziął czas. Wreszcie blokiem zrewanżował się Marcin Kania i przewaga stopniała do jednego punktu. Nawet, gdy gospodarze dobrze serwowali i przejmowali piłkę blokował ich Bołądź albo Patryk Niemiec, a skuteczny był Jan Martinez i było już 11:17. Trochę przewagi skutecznymi serwisami zmniejszył Jakub Szymański, dobre czasy przypomniał sobie Jakub Jarosz. Trefl wprowadził rezerwowych Jakuba Czerwińskiego i Aleksa Nasewicza, ale szczególnie ten pierwszy nie był gorszy od kolegów z podstawowego składu i pewnie punktował, a drugi zakończył seta skutecznym atakiem. Trzeci i ostatni set to wreszcie lepsza gra siatkarzy z Katowic, wreszcie zablokowany został Bołądź, ale zaraz asem zrewanżował się Kamil Droszyński i był już remis 5:5, a zaraz goście wyszli na prowadzenie. Gospodarze doprowadzili do remisu, po 16, a po ataku Jarosza wyszli na prowadzenie 19:18. Nie trwało to długo, a cztery kolejne punkty zdobyli goście, gdy w polu zagrywki znalazł się Niemiec. Set i mecz skończył się łatwą wygraną Trefla, który jest już na czwartym miejscu w PlusLidze. GKS Katowice - Trefl Gdańsk 0:3 (22:25, 20:25, 21:25) Katowice: Szymański 11, Kania 9, Adamczyk 5, Quiroga 4, Domagała 3, Seganow - Mariański (l), Jarosz 11, Mielczarek 1, Nowosielski. Trefl: Bołądź 13, Niemiec 11, Zhang 9, Zaleszczyk 7, Martinez 7, Droszyński 3 - Perry (l), Czerwiński 3, Nasewicz 1. Maciej Słomiński, INTERIA