Jakub Jarosz od 2019 roku występuje w GKS-ie Katowice i to właśnie w barwach tego klubu udało mu się przejść do historii - w meczu z PSG Stalą Nysa przekroczył granicę 5 tys.punktów w PlusLidze i stał się trzecim zawodnikiem, który może poszczycić się takim wyczynem. Przed nim w zestawieniu znajdują się tylko Dawid Konarski, który ma na koncie ponad 5 tys. punktów i nadal śrubuje ten wynik oraz Mariusz Wlazły, który już zakończył karierę z 7624 punktami na koncie. Jarosz na swoim koncie ma jednak nie tylko sukcesy indywidualne - razem z reprezentacją Polski w 2009 roku wywalczył mistrzostwo Europy, a dwa lata później sięgnął po brązowy medal tej samej imprezy. W biało-czerwonych barwach wygrywał Ligę Światową oraz dwukrotnie Memoriał Huberta Jerzego Wagnera, a w gablocie ma także złoto mistrzostw Polski oraz krajowy puchar. Jak ostatnio wyznał w rozmowie z Plusliga.pl, jest szczęśliwym i spełnionym zawodnikiem. "Oczywiście można było zrobić więcej, ale generalnie uważam, że miałem sporo szczęścia. Gdybym miał doradzać dzieciom to bałbym się tylko tego, że sport jest zawodem mocno niepewnym. Daje bardzo dużo satysfakcji i emocji, ale przez te cholerne kontuzje każdy twój sezon może okazać się ostatnim. Na to nie ma się wpływu" - wyznał. Kuriozalna sytuacja w Lidze Mistrzów. Jak to możliwe, że nikt nie zauważył? Jakub Jarosz szczerze o bolesnych chwilach. "Znieruchomiałem" I chociaż Jarosz wywalczył wiele cennych trofeów i jest trzecim w historii najskuteczniejszym siatkarzem PlusLigi, to jego początki w tych rozgrywkach nie należały do najłatwiejszych. Atakujący seniorską karierę zaczynał w Mostostalu-Azoty Kędzierzynie-Koźle, z którego w 2008 roku przeszedł do Skry Bełchatów. Po sezonie wrócił do Kędzierzyna-Koźle i tam doświadczył wielu przykrych chwil. Jarosz otwarcie przyznał, że "nigdy o tym nikomu nie mówił". Mowa o sytuacji, jaka miała miejsce po jednym ze słabszych meczów w jego wykonaniu. Gdy szedł chodnikiem do apteki, zatrzymał się przy nim samochód. "Podjeżdża, opuszczają się szyby i jacyś goście krzyczą: Graj coś, ty chu**! Znieruchomiałem, nie spodziewałem się tego, że tak można w biały dzień!" - wyznał. Gigantyczne pieniądze dla trenera. To będzie rekord polskiej ligi PlusLiga. Siatkarski mistrz Europy był ofiarą hejtu Na tym jednak nie koniec, a kolejna przykra sytuacja miała miejsce po przegranym przez jego klub meczu. Jarosz z Kędzierzyna-Koźla odszedł w 2011 roku i kolejne dwa lata spędził we włoskiem Andreoli Latina. Po powrocie do Polski reprezentował kolejno barwy Trefla Gdańsk i Transferu Bydgoszcz, a po rocznym epizodzie w El Jaish związałsię z Asseco Resovią Rzeszów, z której w 2019 roku przeszedł do GKS-u Katowice. Wiele wskazuje na to, że jego przygoda z polską siatkówką klubową wkrótce dobiegnie końca. "Na ten moment wydaje się, że nie będę już grał w PlusLidze. Ale zobaczymy, nie jestem już młody, nie odczuwam presji, żeby się już w lutym deklarować na sto procent i szukać czegoś na siłę. Wolę podjąć taką decyzję na spokojnie, z rozsądkiem" - skwitował.