W tym sezonie polskie zespoły zdominowały europejskie puchary. Projekt Warszawa udowodnił, że warto starać się nawet w Pucharze Challenge - wywalczył go po kapitalnym dwumeczu z Mint Vero Volley Monza. W przyszłym sezonie o podobny sukces może walczyć zespół z Lublina. Klub, do którego w przyszłym sezonie ma dołączyć Wilfredo Leon, jest bowiem o krok od zajęcia piątego miejsca w PlusLidze. A ta pozycja to przepustka do Pucharu Challenge. Bogdanka LUK w pierwszym secie od początku prowadziła. Wygrała trzy pierwsze akcje, korzystała też z dobrej formy Alexandre Ferreiry. To on wykańczał ważne kontrataki i lublinianie prowadzili 12:8. Po chwili ich przewaga sięgnęła pięciu punktów. Rywali zagrywką zaskoczył Marcin Komenda, nie zawodził Tobias Brand. Różnica między obiema drużynami jeszcze wzrosła, problemy z przyjęciem miał Mikołaj Sawicki. Trefl nie nawiązał wyrównanej walki, Bogdanka LUK wygrała pewnie - 25:19. A przecież gdańszczanie w ćwierćfinale wcale nie wywiesili przed Asseco Resovią białej flagi i pogrążyły ich dopiero rewelacyjne zagrywki Jakuba Buckiego. W końcówce sezonu jedna z największych niespodzianek PlusLigi musi jednak radzić sobie w osłabionym składzie. Wypadli z niego kontuzjowani Kamil Droszyński, Aleksiej Nasewicz i Jordan Zaleszczyk. Wszyscy odgrywali w drużynie ważną rolę. W ostatnim meczu szansę na środku dostał natomiast niemal 37-letni Janusz Gałązka. Olbrzymi pech polskiego siatkarza. Marcin Komenda krótko po porażce Bogdanka LUK Lublin w kapitalnej formie. Rywale bez szans, puchary blisko Bogdanka LUK była jeszcze bliżej strefy medalowej niż gdańszczanie. W rewanżowym meczu z Projektem Warszawa nie dała szans podopiecznym Piotra Grabana. Poległa jednak w dodatkowym, tzw. złotym secie. Mimo porażki w takich okolicznościach lublinianie w meczu o piąte miejsce byli mocno zmotywowani. Kiedy na początku drugiego seta blokiem popisał się Komenda, prowadzili 6:3. I tego prowadzenia nie oddali już do końca seta, choć partia miała różne oblicza. W pewnym momencie gospodarze mieli już sześć punktów przewagi. W pierwszych dwóch setach aż trzy razy zablokowali Kewina Sasaka, atakującego Trefla. Z czasem jednak różnica zmalała do zaledwie dwóch punktów. Trener Bogdanki LUK Massimo Botti przerywał grę, szukał pomocy wśród rezerwowych. W końcówce jego podopieczni znów jednak dominowali. Trzy ostatnie akcje wygrali przy zagrywkach Damiana Schulza, a całego seta ponownie 25:19. Na początku trzeciej partii dominacja gospodarzy trwała. Przy zagrywkach Jana Nowakowskiego wygrali aż pięć pierwszych akcji, w kontratakach skuteczny był Schulz. Sporo było ataków środkiem, dzięki czemu później Komenda łatwiej gubił blok przy atakach skrzydłowych. Nowakowski jak na środkowego świetnie spisywał się także w obronie, gdzie nie ustępował w liczbie podbitych piłek libero Thalesowi Hossowi. Trener Trefla Igor Juricić miał niewielkie pole manewru. Przy stanie 14:5 poprosił o przerwę, ale rozpędzonych lublinian nie sposób było już zatrzymać. Skończyło się deklasacją i zwycięstwem 25:14. Nagrodę dla najbardziej wartościowego zawodnika spotkania odebrał Komenda. Rewanż w poniedziałek w Trójmieście.