O problemach finansowych KPS Stoczni Szczecin wiadomo już od kilku tygodni. W czwartek klub wydał krótkie oświadczenie, bo umowę rozwiązał Bartosz Kurek. Bohater ostatnich MŚ i ich najlepszy siatkarz otrzymał tylko jedną wypłatę, więc skorzystał z zapisu w kontrakcie, który pozwalał mu rozwiązać kontrakt z winy pracodawcy. Poniżej treść komunikatu KPS Stoczni Szczecin:"Klub piłki siatkowej Stocznia Szczecin informuje, że Bartosz Kurek nie jest już zawodnikiem naszej drużyny. Umowa między atakującym oraz klubem została rozwiązana za porozumieniem stron.Serdecznie dziękujemy Bartkowi nie tylko za znakomitą grę w barwach Stoczni Szczecin, ale też za jego zaangażowanie i codzienną postawę. Zawodnikowi życzymy powodzenia i sukcesów w dalszej karierze sportowej." We wtorek "Radio Szczecin" poinformowało, że siatkarze Stoczni Szczecin stracili jakąkolwiek ochotę do gry i mogą zacząć rozwiązywać umowy. Pozwalał na to zapis w kontraktach, stanowiący o tym, że jeśli nie otrzymują wynagrodzenia przez kolejnych 90 dni, mogą rozwiązać umowy z winy klubu. Jako pierwszy skorzystał z tej opcji Bartosz Kurek, kolejne rezygnacje siatkarzy wydają się kwestią czasu. Być może już wkrótce "Kuraś" trafi do Asseco Resovii Rzeszów. - Nie składamy broni, walczymy. Jest szansa, że utrzymamy wszystkich zawodników i przetrwamy potężny kryzys. Jesteśmy po rozmowach ze sponsorami - mówił w poniedziałek "Przeglądowi Sportowemu" Jakub Markiewicz, właściciel i sternik Stoczni Szczecin. Tak się chyba nie stanie. Stocznia Szczecin, która zastąpiła w PlusLidze ekipę Espadonu Szczecin, miała być nową siłą polskiej ekstraklasy. W Szczecinie zbudowano zespół, do którego sprowadzono gwiazdy takie jak Matej Kazijski, Bartosz Kurek, Simon Van De Voorde czy Łukasz Żygadło. Do kierowania całością zaproszono wybitnego szkoleniowca Radostina Stojczewa, który został dyrektorem sportowym. Zespół miał w ciągu dwóch lat zagościć w Lidze Mistrzów. "Sądzę, że jeszcze dzisiaj kolejnych dwóch zawodników może opuścić klub" - przyznał prezes Jakub Markiewicz, jednak nie chciał powiedzieć, którzy to gracze. Próbując ratować sytuację zarząd Stoczni zgłosił się do władz Szczecina o wsparcie na utrzymanie składu. Pieniędzy nie dostał. W zamian magistrat opublikował w środę komunikat następującej treści:"Informujemy, że siatkarski klub Stocznia Szczecin oczekiwał od Miasta w trybie pilnym dodatkowych 300 tys. zł, które miały być przeznaczone na spłatę dwumiesięcznej pensji jednego z czołowych zawodników. Oczekiwanie, że Miasto będzie opłacać kontrakt jednego z graczy pozostawiamy ocenie opinii publicznej. W ciągu ostatnich trzech lat siatkarski klub otrzymał od Miasta niemal 3,4 mln zł. Tylko w bieżącym roku 1,2 mln zł. Środki przyznawane są w ramach corocznych konkursów. Przyznanie dodatkowych pieniędzy poza tym trybem jest niemożliwe". Według informacji Markiewicza sprzed kilku dni, zespół zalega zawodnikom przynajmniej dwie pensje. "Jeszcze walczymy. Łatwo się nie poddamy. Szukamy pieniędzy na wszelkie sposoby. Będziemy chcieli uratować z tej drużyny co tylko się da" - zadeklarował i zapewnił, że czwartkowy mecz z Treflem, mimo że w okrojonym składzie, Stocznia Szczecin rozegra. KG