Do "Miasta Szkła", jak nazywane jest Krosno, na towarzyski turniej przybyły cztery zespoły z PlusLigi: Asseco Resovia Rzeszów, PSG Stal Nysa, GKS Katowice oraz Nowak-Mosty MKS Będzin. W ciągu dwóch weekendowych dni kibice, którzy gromadnie nie wypełniali hali przy ulicy Bursaki, zobaczyli cztery spotkania. Bartosz Bednorz: Wcześniej czegoś takiego doświadczyłem we Włoszech Ci, którzy z wysokości trybun obserwowali zmagania, z pewnością nie żałowali. Już w sobotę byli świadkami zaciętych spotkań. Najpierw doszło do konfrontacji Resovii z GKS-em, którą zespół z Podpromia wygrał 3:1 (21:25, 25:17, 25:19, 25:18). Jeszcze większe emocje towarzyszyły drugiemu, półfinałowemu starciu. W efekcie siatkarze Stali Nysa i MKS-u Będzin zeszli z parkietu kwadrans po godzinie 23. W pojedynku zespołów dowodzonych przez dwóch byłych, świetnych siatkarzy, podopieczni Daniela Plińskiego pokonali zespół Dawida Murka 3:2 (22:25, 25:27, 25:21, 38:36, 15:10). Choć finał rozpoczął się później, niż przewidywano, a wszystkie sety były zacięte, rozstrzygnął się w trzech partiach. Głównie problemy na przyjęciu sprawiały, że w newralgicznych momentach setów zespół z województwa opolskiego trwonił wypracowaną przewagę. W efekcie drużyna pod wodzą trenera Tuomas Sammelvuo zwyciężyła 3:0 (25:22,31:29, 28:26), zgarniając nie tylko puchar za wygraną w Krośnie, ale także dwie najważniejsze indywidualne statuetki. Zawodnikiem całego turnieju został wybrany Słoweniec Klemen Cebulj, a miano MVP finału otrzymał Bartosz Bednorz. I właśnie z drugim z przyjmujących dziennikarz Interii kilkanaście minut po spotkaniu przeprowadził krótką rozmowę. Najpierw Fabian Drzyzga, teraz Karol Kłos. Ważna decyzja ws. siatkarza Artur Gac, Interia: Gratuluję wygranego turnieju w Krośnie i nagrody MVP finału. Bardzo przyjemnie patrzyło się na twoją grę, pokazałeś dużo udanej zagrywki, skuteczności w ataki, a także emanowało od ciebie wiele dobrej energii na parkiecie. Jak czułeś się w tym spotkaniu i w całym turnieju w "Mieście Szkła"? Bartosz Bednorz, przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów: - Bardzo dziękuję. Cieszę się z końcowego zwycięstwa w całym turnieju, pierwszego w nowych barwach. Tak naprawdę towarzyskiego, ale każde zwycięstwo buduje zespół. Tym bardziej nową drużynę, do której dołączyło sporo nowych twarzy. - Bardzo się cieszę, że trafiłem do tego klubu, bo jest to firma, która osiągała wielkie sukcesy i mam nadzieję, że przyszedł czas, aby Resovia znów zaczęła zwyciężać. Jest tu naprawdę wielu wspaniałych ludzi, którzy pracują dla dobra klubu. Bardzo bym sobie życzył, żebyśmy dawali wszystkim radość, bo również całe miasto żyje siatkówką. Widzę to na własne oczy. Mieszkam w Rzeszowie od miesiąca i jestem bardzo mile zaskoczony tym, jak sympatyczni są tutejsi mieszkańcy, jak mnie odbierają i mówią miłe słowa kiedy spaceruję sobie po mieście. Takie rzeczy dodają jeszcze większej energii potrzebnej do tego, aby zwyciężać z tym zespołem, bo widzisz, jak ogromną radość dajesz tysiącom ludzi. Bartosz Bednorz: Ciężko, żeby cokolwiek mnie złamało To trochę przerosło twoje oczekiwania? Ja jestem z Krosna, dlatego tym razem tutaj się spotykamy, a o nieodległym Rzeszowie zawsze wiedziałem, że jest to siatkarskie miasto. Teraz ty możesz się przekonać, jak entuzjastyczna jest publiczność w stolicy Podkarpacia i jak wielu sympatyków jest w całym mieście. - Tak, to wszystko prawda. Przed podpisaniem kontraktu słyszałem bardzo dużo pozytywnych wieści na temat klubu. Tego, jaką ma za sobą historię oraz fakt, w jak zaangażowany sposób ludzie żyją siatkówką. Ja to uwielbiam, a wcześniej czegoś takiego doświadczyłem we Włoszech. Wiem jak to buduje i tutaj również jest to niesamowite. Dzięki temu człowiek jak na tacy ma podaną dodatkową porcję motywacji i chce się odwdzięczyć, dając ludziom powody do maksymalnej radości. Przed chwilą na parkiecie, a teraz twarzą w twarz patrząc ci w oczy widzę człowieka, powiedziałbym, mentalnie wyglądającego bardzo dobrze. Jeśli wielu kibiców siatkówki było zaniepokojonych, jak wpłynie na ciebie absencja na igrzyskach olimpijskich, czyli brak powołania na największy turniej życia, w Krośnie otrzymaliśmy pierwszą porcję odpowiedzi. - Zgadza się, to dobra obserwacja. Ciężko, żeby cokolwiek mnie złamało tak, bym odpuścił, bo proszę mi wierzyć, w sporcie przeszedłem już naprawdę dużo. To bardzo boli, ale nawet z najtrudniejszych sytuacji musimy wstać, otrzepać się i iść dalej do przodu. Niemniej nie chciałbym się nad tym rozwodzić, dlatego poprosiłem pana na wstępie, by nie zgłębiać tych spraw. Nie chcę do tego wracać, dla mnie to już jest rozdział zamknięty. Skupiam się na tym, co tu i teraz. Jestem już dojrzałym zawodnikiem i człowiekiem, który wie, jak się zachować i jak sobie w takiej sytuacji poradzić. Zdaję sobie sprawę, że każdy chce na ten temat rozmawiać, ale proszę uszanować, że dla mnie to jest, powtórzę się, rozdział zamknięty. Teraz najważniejszy jest dla mnie sukces klubu z Rzeszowa. Będę robił wszystko, aby dać z siebie jak najwięcej dla tego zespołu.