Na najlepszego zawodnika meczu w pełni zasłużenie wybrano Zbigniewa Bartmana z Resovii. To kontra Bartmana z trudnej pozycji dała rzeszowianom ostatni punkt w meczu, ale Zbigniew wyróżnił się nie tylko w tej akcji. Jego zbicia z prawej strony i mocne serwisy prowadziły Resovię do jakże ważnego zwycięstwa. Długo mogło się wydawać, że ZAKSA doprowadzi do tie-breaka. Po kontrze Antonina Rouziera prowadziła 15:13. Po chwili jednak Bartman zaatakował po skosie przy potrójnym bloku. Początkowo sędziowie pokazali aut, ale powtórka dowiodła, że piłka zahaczyła o linię i zamiast 16:13 mieliśmy 15:14. Za moment Bartman znowu nie zawiódł w podobnej sytuacji (znowu miał potrójną "ścianę" i skutecznie zaatakował), a na dodatek po jego serwisie piłka przeszła za darmo na drugą stronę i rzeszowianie wyrównali na po 16. Później przejście Piotra Nowakowskiego dało dwupunktową przewagę gospodarzom (18-16) i trener Resovii Andrzej Kowal wziął czas. Poskutkowało, końcówkę seta, a zarazem meczu wygrali jego podopieczni! ZAKSA sprawiała wrażenie uśpionej po wysokim zwycięstwie w niedzielę. Na własne życzenie przegrała wiele ważnych wymian na siatce, jak również końcówkę czwartego seta. Po meczu powiedzieli: Paweł Zagumny (kapitan Zaksy Kędzierzyn-Koźle): "To był bardzo zacięty pojedynek w każdej z partii, jego losy rozstrzygnęły się w końcówce. Obie drużyny grały na sto procent swoich możliwości, widać było wolę walki i dużo serca wkładanego w grę. Przegraliśmy kilkoma punktami, niuansami i głupimi błędami w środku seta. Niestety przyniosło to w końcówce całego meczu efekt w postaci porażki. Lepsi okazali się rzeszowianie, ale do nich pojedziemy z podniesionymi głowami". Michał Ruciak (przyjmujący Zaksy): "Wiadomo było, że nie będzie w finałowej rywalizacji dwóch takich samych spotkań. Mecz był ciężki i zacięty, kibicom na pewno mógł się podobać. Graliśmy dobrze, ale Resovia zagrała lepiej. Niewiele zabrakło, by ich pokonać - trochę szczęścia i jednej, dwóch skończonych na naszą korzyść akcji. Teraz trzeba się skoncentrować i grać dalej. Póki co jest remis. Wiemy że przeciwnik jest mocny u siebie, ale my pojedziemy do Rzeszowa po dwa zwycięstwa". Andrzej Kowal (trener Asseco Resovii Rzeszów): "Cieszymy się z wygranej, ale można powiedzieć, że to jest dopiero remis. By wygrać mistrzostwo trzeba zwyciężyć w trzech meczach. Jeśli chodzi o sam mecz, to poziom gry był w poniedziałek lepszy u obu stron. Ale było też dużo błędów. Nam udało się z pewnością poprawić zagrywkę i atak z wysokiej piłki w porównaniu z pierwszym, niedzielnym starciem z Zaksą. Pewnie dlatego zwyciężyliśmy". Olieg Achrem (kapitan Asseco Resovii): "W porównaniu z pierwszym finałowym meczem w poniedziałek zagraliśmy bardziej skoncentrowani i mieliśmy mniej błędów. Wywarliśmy na rywalach presję i cieszymy się, że wygraliśmy. Zaksa i Resovia to podobne zespoły. Decydująca w naszych starciach może być dyspozycja dnia. W niedzielę na przykład nie zaprezentowaliśmy się dobrze, popełniliśmy masę błędów, co przełożyło się na naszą przegraną. W poniedziałek wiedzieliśmy, że musimy zagrać lepiej i udało się. W Rzeszowie postaramy się pokazać maksimum swoich możliwości". Daniel Castellani (trener Zaksy): "To był bardzo wyrównany pojedynek. Obie drużyny walczyły o każdą piłkę. Na końcu jednak lepiej zagrała Resovia, zwłaszcza z wysokiej piłki. To była chyba ta różnica, która pozwoliła wygrać naszemu przeciwnikowi". Finał PlusLigi: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco/Resovia Rzeszów 1:3 (23:25, 25:19, 22:25, 23:25) Stan play-off 1-1. Kolejny mecz w sobotę w Rzeszowie. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Paweł Zagumny, Marcin Możdżonek, Felipe Fonteles, Michał Ruciak, Antonin Rouzier, Łukasz Wiśniewski - Piotr Gacek (libero) - Jurij Gladyr, Serhiy Kapelus, Grzegorz Pilarz, Rogerio Nogueira. Asseco Resovia: Lukas Tichacek, Olieg Achrem, Piotr Nowakowski, Grzegorz Kosok, Paul Lotman, Zbigniew Bartman - Krzysztof Ignaczak (libero) - Łukasz Perłowski, Nikola Kovacevic, Maciej Dobrowolski, Jochen Schoeps.