Zespół z Olsztyna przed tygodniem męczył się w meczu z GKS-em Katowice. Tym razem rywala o podobnym potencjale rozbił jednak bez najmniejszych problemów. W półtorej godziny rozprawił się z drużyną, która ma apetyt na grę w fazie play-off. Zwycięstwo za trzy punkty przesuwa olsztynian na piąte miejsce w tabeli - wyprzedzają Asseco Resovię i Projekt Warszawa.Indykpol przystąpił do spotkania bez trenera Javiera Webera. Argentyńczyk z powodu choroby musiał zostać w domu, a jego obowiązki pełnił drugi trener Marcin Mierzejewski. W pierwszych akcjach jego podopieczni mieli nieco problemów - przegrywali 0:3. Szybko odrobili jednak straty. Zdobyli punkty blokiem, a po mocnej zagrywce Toreya Defalco prowadzili 9:6. Gospodarze utrzymywali się na czele, a ich przewaga wzrosła do pięciu punktów, gdy na prawym skrzydle pomylił się Bartosz Filipiak. W końcówce LUK na chwilę zbliżył się jeszcze do rywali, ale gospodarze wygrali 25:20. Torey Defalco znów gwiazdą Indykpolu Od kiedy Weber zastąpił Marco Bonittę, olsztynianie wygrali dwa mecze. Oba po tie-breakach. Mimo to ich pozycja w czołowej ósemce była dość pewna. Co innego LUK. Lublinianie cały czas zachowują szansę na grę w fazie play-off, ale przed poniedziałkowym meczem zajmowali 10. miejsce w tabeli - w trakcie weekendu wyprzedził ich Trefl Gdańsk. Drugą partię rozpoczęli z problemami. Tym razem to gospodarze szybko odskoczyli na trzy punkty. W dodatku wkrótce podwoili przewagę, gdy Jan Firlej zablokował atak Wojciecha Włodarczyka. Trener gości Dariusz Daszkiewicz zdecydował się więc na wprowadzenie na boisko Mateusza Jóźwika. Po chwili zmienił również rozgrywającego. Efektów jednak nie było. Olsztynianie grali świetnie. Jak zwykle ich grę napędzali skrzydłowi. Prym wiódł Defalco, który atakował ze skutecznością na poziomie około 70 procent. Miał sporo swobody, zwłaszcza że goście w dwóch pierwszych setach nie zanotowali ani jednego punktowego bloku. Co innego Indykpol, gdzie sam Mateusz Poręba w tym czasie trzy razy zatrzymał przeciwników na siatce. Jego drużyna wygrała wysoko, aż 25:14. CZYTAJ TAKŻE: Kto zagra w play-offach PlusLigi? GKS Katowice liderem wyścigu Indykpol AZS Olsztyn wyprzedza Asseco Resovię i Projekt Warszawa Na początek trzeciej partii do składu gości wrócili Grzegorz Pająk i Jakub Wachnik. Obraz gry się jednak nie zmienił. Znów zagrywką bombardował ich Defalco, olsztynianie prowadzili 7:3. Lublinianie w końcu zanotowali pierwszy punktowy blok - takim wyczynem popisał się Jan Nowakowski. Wkrótce ich straty zmalały do zaledwie punktu.Cóż jednak z tego, skoro LUK cały czas nie był w stanie powstrzymać Defalco. W dodatku Amerykanin skutecznie pomagał kolegom w bloku. Daszkiewicz szukał jeszcze podwójnej zmiany i przerw, ale nie zdołał uratować losów seta. W drugiej części partii przewaga gospodarzy szybko rosła. Defalco miał wsparcie Robberta Andringi, drużyna grała koncertowo. Wygrała 25:17, a statuetkę dla MVP spotkania dość niespodziewanie otrzymał Firlej.Lublinianie kolejne spotkanie rozegrają już w piątek. Znów czeka ich trudne zadanie - podejmą PGE Skrę Bełchatów. Indykpol zagra dzień później z Cuprum Lubin.CZYTAJ TAKŻE: Przełamali "klątwę" tie-breaków. Jeszcze nie wszystko stracone? Indykpol AZS Olsztyn - LUK Lublin 3:0 (25:20, 25:14, 25:17) Indykpol: Butryn, Poręba, Defalco, Firlej, Averill, Andringa - Gruszczyński (libero) oraz Jakubiszak LUK: Filipiak, Nowakowski, Włodarczyk, Pająk, Stajer, Wachnik - Watten (libero) oraz Gregorowicz (libero), Sobala, Jóźwik, Gniecki, Romać