O ile w pierwszym spotkaniu zespół z Muszyny nie dał gospodyniom żadnych szans, o tyle w piątek role się odwróciły. Przyjezdne zagrały zdecydowanie gorzej i nie zdołały nawiązać walki z bardzo dobrze dysponowanym PGE Atomem Trefl. - Jak widać kobieta zmienną jest. W siatkówce jest tak, że drużyna, która osiągnie przewagę na siatce i zagrywce, dominuje w meczu. W czwartek te elementy, do których dodaliśmy niezłą obronę, bardzo dobrze funkcjonowały w naszym zespole, natomiast w rewanżu były atutem rywalek. Poza tym widać było determinację u sopocianek, które grały odważnie i zdecydowanie, podczas kiedy u nas dominował chaos. Zaprezentowaliśmy miękką i rachityczną siatkówkę - dodał Serwiński. 59-letni szkoleniowiec zastanawia się również, czy negatywna metamorfoza Polskiego Cukru Muszynianki nie była związana z wygraną pierwszego spotkania. Ekipa z Muszyny zrealizowała plan minimum i przed drugim meczem mogła się poczuć zbyt pewna siebie. - Może faktycznie po tym triumfie w nasz zespół wkradł się element samouspokojenia, czy też wręcz samouwielbienia. Jeśli tak faktycznie się stało, widać było, jaki przyniosło to efekt. Mam jednak nadzieję, że w następnych spotkaniach nie zabraknie nam determinacji - stwierdził. Gospodarzem kolejnych dwóch półfinałowych potyczek, które zaplanowano w środę i czwartek, będzie co prawda Polski Cukier Muszynianka, ale Serwiński nadal uważa, że faworytem tej rywalizacji jest PGE Atom Trefl. - Sopocianki mają zdecydowanie większe możliwości personalne, natomiast my dysponujemy skromną, liczącą 11 zawodniczek kadrą. W dodatku wcześniej z powodu kontuzji wypadła nam środkowa Sylwia Wojcieska. Play off rządzi się jednak swoimi prawami, a ponadto dwa mecze gramy teraz we własnej hali. Postaramy się wykorzystać ten atut - podsumował szkoleniowiec drużyny z Muszyny.