Po ostatnich spotkaniach z mistrzem i wicemistrzem Polski, Chemikiem Police oraz Impelem Wrocław siatkarki PGE mogą liczyć na chwilę oddechu. W środę o 18 trzecia drużyna ostatniego sezonu zmierzy się, ale nie w Ergo Arenie tylko w hali 100-lecia Sopotu, z teoretycznie znacznie słabszą drużyną, ósmym w tabeli beniaminkiem ekstraklasy Developresem SkyRes. W czterech ligowych meczach rzeszowianki odniosły tylko jedno zwycięstwo. - Skład ustalę dopiero na ostatnim wtorkowym treningu. Nie będę się jednak sugerował klasą rywala, bo nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Chcemy grać najmocniejszym w danej chwili zestawieniu, ale z drugiej strony musimy również próbować różnych schematów i ustawień, a nie zawsze na przećwiczenie takich wariantów mamy czas na treningach - przyznał włoski szkoleniowiec. W piątkowej wygranej 3:2 konfrontacji we Wrocławiu z Impelem znakomicie zaprezentowały się zwłaszcza libero Agata Durajczyk, która została wybrana MVP tego spotkania oraz atakująca Katarzyna Zaroślińska. Ta druga zdobyła aż 35 punktów. Trener zapewnia jednak, że ustalając skład przed kolejnym meczem nie kieruje się dyspozycją zawodniczek z ostatniej potyczki. - Dla mnie najważniejsze jest, jak funkcjonuje zespół, a nie jak zagrała konkretna siatkarka. Dlatego podstawowym kryterium nie jest forma danej dziewczyny ale ocena, jak jej postawa może przyczynić się to podwyższenia poziomu drużyny. Poza tym chcę dać szansę pokazania się każdej zawodniczce, aby w ten sposób udoskonalały swoją grę i lepiej rozumiały naszą boiskową filozofię - dodał. W dwóch poprzednich spotkaniach zajmujące czwarte miejsce w tabeli sopocianki nie wykorzystały okazji do zdobycia sześciu punktów. W meczu z Chemikiem Police wygrywały już 2:0, aby przegrać 2:3, natomiast z Impelem prowadziły 2:1, ale zwyciężyły dopiero po tie-breaku. - Mamy nowy zespół, wprowadzamy nową filozofię i to jest dopiero początek sezonu. Na tym etapie nie gramy jednak źle. Popełniamy jeszcze sporo błędów i zdarzają nam się przestoje, ale pracujemy nad ich wyeliminowaniem. Każdy chciałby wygrywać 3:0, jednak trzeba również pamiętać, że po drugiej stronie siatki jest rywal, który ma podobne plany i robi wszystko, aby uprzykrzyć nam życie - podsumował Micelli.