"Dziś to na pewno była wielka loteria i nikt przed meczem nie mógł przewidzieć, jak on się skończy. Był to przecież piąty mecz. Co prawda graliśmy we własnej hali, więc powinno grać się łatwiej, ale mecze play off pokazały, że częściej zespoły wygrywały na salach przeciwnika. Dziś trzeba było wierzyć w to, że się osiągnie sukces. Mój zespół wierzył, że ten mecz może wygrać i tak się stało" - powiedział w niedzielnej rozmowie z PAP trener siatkarek Muszynianki-Fakro Muszyna Bogdan Serwiński. Jak poinformował Serwiński po meczu nie było wielkiego świętowania. Owszem, była kolacja, na której oprócz przedstawicieli Muszynianki-Fakro były osoby z władz LSK czy sponsorzy, ale prawdziwa feta nastąpi na balu w sobotę. "Będzie to uroczysty bal siatkarski, na którym podsumujemy miniony rok i zapewne padną jakieś deklaracje, plany na przyszły sezon" - powiedział Serwiński. Trener zespołu z Muszyny nie miał chwil zwątpienia podczas finałów play off: "Ja mam usposobienie bardzo optymistyczne i wierzę przede wszystkim w pracę, którą wykonywaliśmy wspólnie z zespołem. Były trudne chwile, ale nie były to chwile zwątpienia. W meczach finałowym z Piłą byliśmy cały czas na przegranej pozycji. Porażką skończył się pierwszy mecz w Muszynie. Później musieliśmy wszystko obrabiać, podobnie było na wyjeździe. Ale cały czas nie opuszczał mnie optymizm i wiara, że sukces może być po naszej stronie." Siatkarki Muszynianki-Fakro Muszyna zapewniły sobie w niedzielę tytuł mistrzowski pokonując we własnej hali - w piątym meczu finału play off LSK - po raz trzeci Farmutil Piła (3:1).