- Rzadko przychodzi mi to mówić, ale jestem zażenowany postawą swoich zawodniczek. Spodziewałem się, że te doświadczone siatkarki będą w tak ważnym spotkaniu walczyły do ostatniej piłki, tymczasem odniosłem wrażenie, że nie gramy z Atomem Trefl o awans do finału, tylko o miejsca 7-8 - powiedział Serwiński. - Wydaje mi się, że dziewczyny są usatysfakcjonowane tym, co już w tym sezonie osiągnęły - stwierdził. Jak dodał, ma nadzieję, że się myli. - Być może one za bardzo chcą, a takie podejście często paraliżuje drużynę. Wierzę, że w sobotę podejmiemy skuteczną walkę i doprowadzimy do piątego meczu w Muszynie - podsumował szkoleniowiec.Myślami przy czwartym meczu jest już także trener Atomu Trefla Adam Grabowski. - Bardzo cieszę się z tego cennego zwycięstwa, ale trzeba wstrzymać się z gratulacjami, bo przecież jeszcze żaden zespół nie awansował do finału. Poza tym zdajemy sobie sprawę z kim i o jaką stawkę gramy. Dlatego w sobotę musimy być maksymalnie skoncentrowani, bo chwila nieuwagi może nas drogo kosztować. - Spotkanie z Atomem Trefl zaczęło się po naszej myśli, od gładko wygranego pierwszego seta. W drugiej partii karta się jednak odwróciła, a my zwyczajnie podałyśmy rękę sopockim siatkarkom i zaprosiłyśmy je do wygrania tego meczu - podsumowała spotkanie Aleksandra Jagieło, kapitan Banku BPS. - Na rozgrzewce wyglądałyśmy naprawdę dobrze i nie wiem, co się stało z naszym zespołem na początku spotkania. Popełniłyśmy mnóstwo prostych błędów, a jeśli marzy się o wyeliminowaniu tak doświadczonego zespołu jak Muszynianka, nie można prezentować takiej dyspozycji. W drugim secie nasza gra wyglądała już zdecydowanie lepiej. Zaciętą końcówkę tej partii rozstrzygnęłyśmy na swoją korzyść, co mogło mieć kluczowe znaczenie dla losów tej konfrontacji. W kolejnych odsłonach grałyśmy już na swoim poziomie - stwierdziła Izabela Bełcik, kapitan Atomu Trefla.