Polska siatkarka zaczęła walkę o życie brata. Teraz ujawnia szczegóły. "Są różne myśli"
Na początku października Chemik Police poinformował, że rozgrywająca Katarzyna Partyka odpuści początek sezonu, by pomóc choremu na białaczkę bratu. Siatkarka została bowiem dawczynią dla chorego, przez co nie mogła trenować i występować w meczach. Teraz, już po powrocie na boiska Tauron Ligi, zdradziła kulisy przeszczepu szpiku oraz opowiedziała o stanie zdrowia swojego brata.

Katarzyna Partyka od roku związana jest z LOTTO Chemikiem Police, w poprzednim sezonie ligowym wystąpiła w 13 spotkaniach, z kolei na początku października stało się jasne, że przegapi początek kampanii 2025/2026. U jej brata wykryto bowiem ostrą białaczkę szpikową, a siatkarka została dawczynią szpiku. Ze względu na obciążający organizm zabieg medyczny musiała zrobić sobie przerwę od siatkówki.
23-letniej rozgrywającej nie oglądaliśmy w rozgrywanym 11 października wygranym przez Chemik meczu z Sokołem Mogilno, zabrakło jej też w składzie tydzień później podczas spotkania z Nowym Dworem Mazowieckim. Partyka na boisko wróciła dopiero pod koniec miesiąca, gdy jej zespół mierzył się z BKS-em Stal Bielsko-Biała, do czego odniosła się teraz w rozmowie z polsatsport.pl.
"Po powrocie byłam wprowadzana powoli. Cały sztab zadbał o to, żeby nic mi się nie stało po tej przerwie. Myślę, że kluczową rolę odegrało przygotowanie motoryczne. Na treningach brane pod uwagę było to, że nie mogę się przeforsować" - zdradziła.
Katarzyna Partyka odczuwała ulgę i strach. "Są różne myśli"
Siatkarka odniosła się też do samego przeszczepu. Jak przyznała, wiadomość o tym, że może zostać dawczynią, odebrała z radością, ale też pewnego rodzaju niepokojem.
Nie każdy pacjent z nowotworem krwi znajduje dawcę w swojej rodzinie. To była ulga, że u nas tak właśnie było. Z drugiej strony był strach, bo wiadomo - są różne myśli
Ze słów 23-latki wynika, że stan jej brata nieznacznie, ale się poprawia. Określiła nawet, że "jest na dobrej drodze do wyzdrowienia". "Wszystko idzie może nie gładko, ale powoli do przodu, więc mam tylko pozytywne odczucia" - powiedziała.
Partyka, decydując się na bycie dawcą i przerwę od siatkówki, wcale nie musiała zdradzać opinii publicznej powodów swojej absencji. Mogła zasłonić się "przyczynami prywatnymi" i miała do tego pełne prawo, ale mimo to postanowiła inaczej. Chciała bowiem uświadomić społeczeństwo, na czym polega przeszczep szpiku oraz obalić pewne mity.
"Chcieliśmy jednak zwiększać świadomość nawet w siatkarskim społeczeństwie, że można pomagać, rejestrując się w bazach dawców szpiku i że to wcale nie jest takie straszne. (…) Kiedy brat otrzymywał chemioterapię przed przeszczepem, ja cztery dni przed przyjęciem do szpitala zaczęłam brać leki w zastrzykach, które powodują, że komórki krwiotwórcze przemieszczają się ze szpiku do krwi obwodowej. Czwartego dnia zostałam przyjęta do szpitala, a piątego nastąpiło pobranie komórek macierzystych z krwi. Ten proces trwał około czterech godzin i przebiegał dość łatwo i bezboleśnie" - wyznała.













