Pilanki w ostatnich latach spisywały się bardzo przeciętnie. W ubiegłym sezonie zajęły dopiero 10. lokatę, a dwa lata temu musiały w barażach walczyć o utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tymczasem w obecnych rozgrywkach wygrały sześć z dziewięciu spotkań i pokonały teoretycznie znacznie mocniejsze ekipy z Bielska-Białej i Łodzi. W tabeli zajmują szóstą lokatę z niewielką stratą do czołówki. Za ich plecami są zespoły Aluprofu i Muszynianki, które dysponują znacznie większym potencjałem sportowym i finansowym. "Może nie jestem aż tak mocno zaskoczony, ale z drugiej strony nie spodziewaliśmy się, że tak dobrze będzie nam się wiodło. Klucz do sukcesu? Pracujemy przede wszystkim w bardzo dobrej, spokojnej atmosferze. Bez wielkiej presji, choć ta zawsze jest obecna w meczach, szczególnie gdy gra się z zespołem podobnego poziomu. Potrafiliśmy wykorzystać też atut własnej hali w meczach z teoretycznie silniejszymi rywalami" - powiedział Vettori, który dopiero od lipca prowadzi pilski zespół. W składzie PTPS-u próżno szukać gwiazd i wielkich indywidualności. Najbardziej doświadczone zawodniczki, to mająca na koncie 19 meczów w reprezentacji Polski Anita Kwiatkowska oraz siostry Dorota Wilk i Agata Babicz. Na pozycji libero występuje reprezentantka Białorusi - Olga Pauliukouskaja. Szkoleniowiec zapewnił, że jego zespół twardo stąpa po ziemi, a on nie stawia wirtualnych celów przed zawodniczkami. "Wiemy, gdzie są nasze granice możliwości i nie popadamy w hurraoptymizm. Ten los w każdej chwili może się odwrócić. Do strefy medalowej jest nam bardzo daleko, choć może nie akurat punktami. Czołowe zespoły mogą swobodnie wymienić pięć zawodniczek albo nawet cały skład bez uszczerbku dla poziomu. My nie mamy szerokiej kadry i gramy praktycznie cały czas jedną szóstką. Ważne, że uciekamy drużynom z dołu tabeli. Realnie stać nas na zajęcie miejsc 5-8" - zaznaczył. Passa pilskich siatkarek może jednak skończyć się już w najbliższej kolejce. Już w środę przyjdzie im się bowiem zmierzyć z niepokonanym dotąd mistrzem Polski Chemikiem Police i to na jego hali. "Nie będę płakał, jeśli nam się nie uda wygrać, ale mogę zapewnić, że będziemy walczyć. Bo ten element charakteryzuje nasz zespół od początku sezonu. Tak naprawdę tylko w meczu w Dąbrowie Górniczej nie podjęliśmy tej walki. Niestety, po Chemiku czeka nas spotkanie z Atomem Treflem Sopot i też nie będzie łatwo o punkty" - przyznał opiekun PTPS-u. Dla Vettoriego spotkanie przeciwko Chemikowi prowadzonego przez rodaka Giuseppe Cuccariniego będzie też wyjątkowe z innego powodu. "Oczywiście, że znam trenera Cuccariniego. Gdy byłem na kursie trenerskim, to moje ostatnie zajęcia były prowadzone przez niego oraz obecnego trenera ZAKS-y - Ferdinando De Giorgiego" - wyjaśnił. Vettori, który w przeszłości był w sztabie szkoleniowym męskiej reprezentacji Polski prowadzonej przez Raula Lozano, mieszka w Polsce już od 13 lat. Płynnie mówi po polsku, co jest też atutem w jego pracy. "Mówią o mnie, że jestem najbardziej polski spośród wszystkich włoskich trenerów pracujących w OrlenLidze. Chyba tak jest. Na pewno możliwość porozumiewania się po polsku, szczególnie w takich indywidualnych rozmowach z zawodniczkami bywa pomocne" - podsumował Vettori.