Na taki mecz siatkarski Wrocław czekał od dawna. W hali Orbita było wszystko, co jest potrzebne do wielkiego widowiska - komplet widzów, gorący i kulturalny doping oraz gwiazdy kobiecej siatkówki z Małgorzatą Glinką-Mogentale i Anną Werblińską na czele, które zresztą przesądziły o wygranej przyjezdnych. W pierwszym secie właśnie po atakach tej pierwszej i skutecznych serwisach drugiej Chemik prowadził już 14:10. Wystarczyła jednak chwila rozprężenia i Impel szybko odrobił straty (17:17). W tym momencie boisko opuściła Glinka-Mogentale. Po kilku minutach odpoczynku jedna z najlepszych polskich siatkarek wróciła do gry i jej skuteczne bloki oraz skuteczne ataki Any Bjelicy sprawiły, że Chemik wygrał pierwszą partię 25:20. Mocne zagrywki w drugim secie Agnieszki Kąkolewskiej pozwoliły Impelowi wyjść na trzypunktowe prowadzenie (10:7). Trener Mariusz Wiktorowicz poprosił w tym momencie o przerwę, ale niewiele to dało, bo po świetnym serwisie Katarzyny Koniecznej wrocławianki odskoczyły na 14:8. Nie był to bynajmniej koniec emocji w tej partii. Werblińskia z Glinką-Mogentale wzięły ciężar gry na siebie i Chemik zaczął szybko odrabiać starty. Po ataku tej drugiej zrobiło się 21:21. Ostatnie piłki kibice oglądali na stojąco, a kiedy Glinka-Mogentale trafiła w siatkę Orbita eksplodowała radością. Impel doprowadził do remisu, a dla Chemika był to dopiero trzeci przegrany w tym sezonie set. Trzeci set był równie emocjonujący. Pierwsze piłki należały do Chemika, ale później zaczął punktować Impel, a po sprytnym zagraniu Makare Wilson zrobiło się nawet 12:8. Chemik miał jednak w swoich szeregach Bjelicę oraz Katarzynę Mróz, której skuteczne bloki pozwoliły odrobić starty i wyjść na prowadzenie 18:17. Od tego momentu trwała walka piłka za piłkę. Ponownie ostatnie zagrywki kibice oglądali na stojąco, a kiedy piłka po ataku Koniecznej po bloku wyszła w aut, wznieśli ręce w górę. To oznaczało pierwszą stratę punktów w tym sezonie dla zespołu z Polic. W czwartej odsłonie wyrównana walka trwała do stanu 7:7. Później, głównie skutecznemu blokowi i kontrom, zaczęła się zarysowywać przewaga przyjezdnych, które po błędzie Maren Brinker odskoczyły na 15:9 i nie pozwoliły się już dogonić. Podczas tie-breaku klasę ponownie pokazały Glinka-Mogentale i Werblińska. Po ataku tej drugiej przyjezdne prowadziły 4:2, a chwilę później Katarzyna Mroczkowska nie trafiła w pole. Wydawało się, że jest po emocjach, ale Impel odrobił straty (8:8) i wszystko zaczynało się od nowa. Przy stanie 12:13 długą wymianą skutecznym atakiem zakończyła Glinka-Mogentale, a chwilę później losy meczu przesądziła Werblińska i Chemik wygrał po raz dziewiąty w tym sezonie. Po meczu powiedzieli: Tore Aleksandersen (trener Impelu Wrocław): - Chcieliśmy grać mocno zagrywką i do pewnego momentu się nam to udawało, co pozwoliło walczyć z Chemikiem jak równy z równym. W tie-breaku byliśmy już słabsi od rywalek, które wygrały tę partię w pełni zasłużenie. Jestem dumny z Magdy Gryki i Bogusi Pyziołek, które rozegrały dzisiaj świetny mecz. Nie jest powiedziane, że Pyziołek będzie grała cały czas na pozycji libero, ale fajnie, że mamy taką uniwersalną zawodniczkę. Szkoda, że nie mogła nam dzisiaj pomóc Frauke Dirickx, która ma uraz kolana. Nie jest to nic poważnego, ale nie chcieliśmy ryzykować. Liczę, że szybko wróci do zdrowia i pomoże nam w kolejnych meczach. Makare Wilson (zawodniczka Impelu): - Gratuluję Chemikowi wygranej, po emocjonującym meczu. W decydującym secie zabrakło nam trochę mocnej zagrywki, która do tego momentu była naszym atutem. Wiedziałyśmy, że Chemik to bardzo groźny zespół i to się potwierdziło. Trochę szkoda, bo można było dzisiaj wygrać. Mariusz Wiktorowicz (trener Chemika Police): - Wiedzieliśmy, że Impel jest wymagającym rywalem i to się potwierdziło. Były trudne momenty, ale ważne, że wygraliśmy. Patrząc na statystyki, mieliśmy 102 kontrataki przy 66 rywalek. Mieliśmy też przewagę w ataku. Mogliśmy lepiej pograć blokiem i musimy nad tym popracować, bo wrocławianki były w tym elemencie lepsze. Cieszymy się, że wygraliśmy, bo powiększyliśmy przewagę w tabeli. To był dla nas pierwszy mecz w tym sezonie, kiedy musieliśmy grać tyle setów, ale daliśmy radę. Anna Werblińska (zawodniczka Chemika): - Widowisko było emocjonujące i cieszymy się z wygranej. Spodziewałyśmy się ciężkiego meczu i to się potwierdziło na boisku. Wrocławianki zaskoczyły nas trochę wyjściowym składem. Nie sądziłam, że siostra zagra jako libero, ale muszę jej pogratulować, bo odwaliła kawał dobrej roboty. Wrocławianki grały bardzo dobrze skrzydłami, ale bez rozgrywającej, co mogło być kluczowe. Impel Wrocław - Chemik Police 2:3 (20:25, 25:23, 27:25, 21:25, 12:15) Impel Wrocław: Katarzyna Mroczkowska, Katarzyna Konieczna, Agnieszka Kąkolewska, Makare Wilson, Magdalena Gryka, Maren Brinker - Bogumiła Pyziołek (libero) - Ewelina Sieczka, Kristen Dozier, Joanna Kaczor. Chemik Police: Anna Werblińska, Katarzyna Gajgał-Anioł, Małgorzata Glinka-Mogentale, Ana Bjelica, Katarzyna Mróz, Maja Ognjenovic - Agata Sawicka (libero) - Justyna Raczyńska, Anna Grejman, Izabela Kowalińska, Lucie Muhlsteinova.