Po niespodziewanej porażce Chemika w pierwszym meczu półfinału, w poniedziałek obrończynie tytułu dość łatwo wygrały z Impelem Wrocław i wyrównały stan rywalizacji. Kolejne dwa mecze odbędą się w stolicy Dolnego Śląska 16 i 17 kwietnia. O triumfie policzanek zdecydowała przede wszystkim koncentracja od pierwszej do ostatniej piłki oraz bardzo dobra gra Marioli Zenik. Libero chemiczek nie dość, że pewnie odbierała serwisy rywalek, to jeszcze doskonale czytała ich ataki. Wrocławianki tylko w pierwszym secie mogły liczyć na sukces. Do stanu 13:13 żadnej z drużyn nie udało się uzyskać przewagi większej niż dwupunktowa. Wówczas dwukrotnie w ataku pomyliła się Joanna Kaczor i gospodynie na przerwę techniczną schodziły z trzypunktowym prowadzeniem (16:13). Gdy cztery minuty później po świetnym okresie gry Małgorzaty Glinki-Mogentale, przewaga miejscowych wzrosła do pięciu oczek (21:16), wydawało się, że set został rozstrzygnięty. Wtedy ciężar gry wzięła na siebie Jenna Hagglund. Amerykańska rozgrywająca potrafiła kiwnąć skutecznie z drugiej piłki, obronić wyblok, a nawet sama skutecznie zablokować piłkę mimo ledwie 177 cm wzrostu. Efekt? Po 22 minutach gry i skutecznej kontrze Agnieszki Kąkolewskiej na tablicy pojawił się wynik 22:21 dla Chemika. Co przez dłuższy czas nie udawało się chemiczkom, zrobiła za nie przyjmująca Impelu Hana Czutura. To właśnie dwa autowe ataki Chorwatki przyniosły gospodyniom brakujące punkty w pierwszej partii. Po niej emocje się skończyły. Drugi i trzeci set przyjezdne zagrały tak, jakby pogodziły się z tym, że ze szczecińskiego dwumeczu wywiozą remis, który stawia je w dość korzystnej sytuacji przed zaplanowanymi na najbliższy czwartek i piątek meczami we własnej hali. Jeszcze na początku drugiej partii siatkarki Impelu grały z faworytkami punkt za punkt. Skończyło się to przy stanie 6:5 dla Chemika. Potem mistrzynie Polski dominowały na parkiecie. Przy wyniku 12:6 trener Tore Aleksandersen spróbował opcji z wprowadzeniem Katarzyny Mroczkowskiej (za słabo spisująca się na skrzydle Mirę Topić). Często bywało, że Mroczkowska odmieniała grę zespołu. Nie tym razem. Na domiar złego, to ona z kompletnie nieprzygotowanego ataku zakończyła seta uderzeniem daleko w aut. W ostatniej partii do popełniających sporo błędów wrocławianek momentami dostosowywały się miejscowe. Gdy po prowadzeniu Chemika 16:10 przyjezdne zmniejszyły straty do trzech punktów (16:13), Giuseppe Cuccarini poprosił o czas i wrzasnął na swoje podopieczne tak głośno, jak jeszcze Azoty Arena nie słyszała: "Nie trzy punkty, no nie trzy punkty" - rozniosło się echo po dość pustawej hali. Chwilę później Włoch zdjął z boiska fatalnie grającą Anę Bjelicę (19 proc. skuteczności w ataku), wprowadzając Izabelę Kowalińską. Reprezentantka Polski do końca meczu dostała pięć piłek w ataku, skończyła cztery - w tym tę meczową. W drugiej półfinałowej parze zmierzą się PGE Atom Trefl Sopot i Polski Cukier Muszynianka. Pierwszy i drugi mecz tych drużyn odbędą się 16 i 17 kwietnia w Sopocie. Drugi mecz półfinałowy: Chemik Police - Impel Wrocław 3:0 (25:21, 25:13, 25:18) Chemik: Maja Ognjenović, Agnieszka Bednarek-Kasza, Stefana Valjković, Anna Werblińska, Małgorzata Glinka-Mogentale, Ana Bjelica oraz Mariola Zenik (libero), Aleksandra Krzos, Izabela Kowalińska. Impel: Jenna Hagglund, Monika Ptak, Agnieszka Kąkolewska, Hana Czutura, Mira Topić, Joanna Kaczor oraz Agata Sawicka (libero), Magdalena Gryka, Katarzyna Mroczkowska, Anna Grejman. Stan rywalizacji play-off (do trzech zwycięstw) 1-1.