Siatkarki Tauronu, które dwa pierwsze finałowe spotkania we własnej hali wygrały 3:0 i 3:1, muszą przynajmniej do poniedziałku odłożyć świętowanie pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski. Po trwającym dwie godziny i 40 minut niezwykle emocjonującym meczu zawodniczki Atomu Trefla triumfowały w Ergo Arenie 3:2. W tie-breaku gospodynie obroniły aż pięć meczboli. Aktualne złote medalistki znalazły wreszcie receptę na rywalki, z którymi w tym sezonie przegrały już sześć spotkań - dwa w finale play off, dwa w sezonie zasadniczym oraz w finale Pucharu Polski i w meczu, którego stawką był Superpuchar. W pierwszym secie, po asie serwisowym belgijskiej rozgrywającej Frauke Dirickx, przyjezdne wyszły na prowadzenie 18:16, ale sopocianki zdobyły cztery punkty z rzędu. Później był jeszcze remis 21:21, jednak od tego momentu siatkarki Tauronu nie zdołały powiększyć swojego dorobku. Dąbrowianki myliły się zwłaszcza w ataku - w końcówce Katarzyna Zaroślińska posłała piłkę w siatkę, a Elżbieta Skowrońska w aut. W drugim secie trener gości Waldemar Kawka nerwowo zareagował na decyzję sędziów, którzy odgwizdali podwójne zagranie Dirickx, za co otrzymał żółtą kartkę. A to skutkuje przyznaniem dodatkowego punktu rywalkom. Godne odnotowania wydarzenie miało także miejsce po ataku Rachel Rourke, który dał jej zespołowi prowadzenie 9:7 - był to bowiem 500. punkt zdobyty w tym sezonie przez australijską atakującą. Rourke zdołała w tym meczu poprawić rekordowe do tej pory osiągnięcie Katarzyny Mroczkowskiej z Impelu Wrocław, która w sezonie 2008/09 zaliczyła 510 punktów. Obie drużyny ponownie zgodnie doprowadziły wynik do stanu 21:21, a wtedy całkowicie pogubiły się gospodynie, które nie mogły poradzić sobie z zagrywką Joanny Staniuchy-Szczurek. A o wygranej w tej partii zespołu z Dąbrowy Górniczej przesądził lekki atak Zaroślińskiej, który zaskoczył Justynę Łukasik. Atom Trefl w niezłym stylu rozpoczął trzeciego seta i po dwóch asach serwisowych Eriki Coimbry wygrywał 8:4. Rywalki poprawiły jednak grę na siatce - dwa razy została zablokowana Klaudia Kaczorowska, raz Rourke i zrobiło się 17:14 dla gości. Przy remisie 22:22 końcówka ponownie należała do Tauronu, któremu prowadzenie 2:1 w setach dał atak Staniuchy-Szczurek. Czwartą partię mistrzynie Polski rozpoczęły od prowadzenia 6:0 oraz 8:2. Zespół trenera Adama Grabowskiego szybko jednak roztrwonił prawie całą przewagę, bo kiedy na zagrywce stanęła Dirickx, przyjezdne zniwelowały straty do stanu 11:13. Później dominacja sopocianek nie podlegała jednak żadnej dyskusji. W tie-breaku dąbrowianki wygrywały już 14:11, ale przy serwisie Julii Szeluchiny, gospodynie obroniły trzy piłki meczowe i doprowadziły do remisu 14:14. W dramatycznej końcówce - w tym fragmencie niesamowicie spisywała się szczególnie Rourke - mistrzynie Polski obroniły w sumie pięć meczboli i same za pierwszą szansą zakończyły to spotkanie. Skutecznym blokiem popisała się Rourke. Australijka zdobyła w całym meczu 33 punkty. Czwarte spotkanie rozegrane zostanie w poniedziałek o 18.00 w Sopocie. Powiedzieli po meczu: Waldemar Kawka (trener Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza): "Jak zwykle byliśmy w Sopocie bardzo blisko zwycięstwa. Podobnie było w zeszłym roku w półfinale play off, kiedy w tie-breaku prowadziliśmy nawet wyżej niż dzisiaj. Mam nadzieję, że w poniedziałek zagramy lepiej niż w tym spotkaniu. Szczególnie słabo spisywaliśmy się w przyjęciu i na zagrywce. Poza tym popełniliśmy zbyt dużo niewymuszonych błędów. W finale prowadzimy co prawda 2:1, ale kwestia mistrzowskiego tytułu wciąż pozostaje otwarta." Adam Grabowski (trener Atomu Trefla Sopot): "To był bez wątpienia mecz godny finału. Nasza postawa w dwóch pierwszych spotkaniach rozegranych w Dąbrowie Górniczej pozostawiała sporo do życzenia, dlatego tym bardziej cieszę się, że udało nam się wreszcie zagrać na adekwatnym do rangi tego wydarzenia poziomie. Mam nadzieję, że do końca tej rywalizacji będziemy prezentować zbliżoną dyspozycję. Chciałbym też podkreślić, że to spotkanie było nie tylko zacięte, ale stało również na bardzo dobrym poziomie, o czym świadczy mała liczba błędów popełnionych przez oba zespoły." Magdalena Śliwa (kapitan Tauronu): "Zawsze opłaca się grać do końca. Widać było, że pomimo niekorzystnego wyniku w tie-breaku sopocianki wierzyły w sukces i dlatego miały okazję cieszyć się ze zwycięstwa. W tym meczu w naszym zespole zawiodła głównie zagrywka i przyjęcie. Nie ukrywam jednak, że przyjechałyśmy do Sopotu zakończyć tę rywalizację. Nie udało nam się dzisiaj i dlatego mam nadzieję, że w poniedziałek będziemy już cieszyć się z mistrzostwa Polski." Izabela Bełcik (kapitan Atomu Trefla): "Wydaje mi się, że trudno było znaleźć w hali osobę, której nie podobałby się ten mecz. Cieszę się ze zwycięstwa, bo w tym sezonie Tauron był dla nas wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem. Fortuna wreszcie się do nas odwróciła i los oddał nam to, co wcześniej zabrał w finale Pucharu Polski w Pile, kiedy to my prowadziłyśmy z dąbrowiankami w tie-breaku 14:12. Wierzę, że szczęście będzie nam sprzyjać do końca tej rywalizacji." Atom Trefl Sopot - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 3:2 (25:21, 22:25, 23:25, 25:17, 18:16) W rywalizacji do trzech zwycięstw 1-2. Atom Trefl: Izabela Bełcik, Justyna Łukasik, Julia Szeluchina, Klaudia Kaczorowska, Erika Coimbra, Rachel Rourke, Mariola Zenik (libero) oraz Noris Cabrera, Dorota Wilk, Dorota Pykosz, Anna Podolec. Tauron MKS: Frauke Dirickx, Maja Tokarska, Milena Stacchiotti, Charlotte Leys, Elżbieta Skowrońska, Katarzyna Zaroślińska, Krystyna Strasz (libero) oraz Joanna Staniucha-Szczurek, Magdalena Śliwa, Joanna Kaczor, Natalia Nuszel.