Oba zespoły przed inauguracją rozgrywek spotkały się dwukrotnie. W meczu o Superpuchar Polski w Szamotułach Muszynianka wygrała 3:0. Tydzień później Aluprof wygrał 3:2 w finale memoriału Agaty Mróz, rozegranym w katowickim Spodku. Trenerzy obu zespołów nie ukrywają, że woleliby ze sobą zagrać trochę później. "Od samego początku wiedzieliśmy, że już w drugiej kolejce zagramy z Muszynianką. Niestety, czas tutaj gra na naszą niekorzyść. Do Muszyny pojedziemy w komplecie, ale Kasia Skorupa i Karolina Ciaszkiewicz dopiero wracają do zdrowia. Z kolei Ania Barańska po tygodniu wolnego przeziębiła się i na dobrą sprawę nie trenowała przez dwa tygodnie. Choć w jej przypadku taka dłuższa przerwa może wyjść na dobre. W każdym razie musimy sobie jakoś poradzić" - mówił Igor Prielożny, trener bielszczanek. W podobnym tonie wypowiada się Bogdan Serwiński, szkoleniowiec mistrzyń kraju. "Na pewno dla samego widowiska i jego poziomu, lepiej by było, gdybyśmy zagrali później. Oba zespoły dopiero wchodzą w ligowy rytm. I jednym i drugim brakuje z pewnością jeszcze zgrania" - przyznał. Oba zespoły zaczęły rozgrywki od zwycięstw. Nieco więcej sił straciły "mineralne", które w Łodzi wygrały z Organiką Budowlanymi 3:1. Aluprof gładko pokonał Stal Mielec 3:0. Zdaniem Serwińskiego, wynik czwartkowego meczu nie będzie miał większego znaczenia w kontekście walki o mistrzostwo kraju. "W ubiegłym roku z Aluprofem przegraliśmy dwa razy w rundzie zasadniczej, potem w finale Pucharu Polski. Ale w finale wygraliśmy wszystkie trzy spotkania. Dlatego o wszystkim zadecyduje play off" - uważa trener Muszynianki. Prielożny przyznaje, że kluczem do sukcesu będzie zagrywka i przyjęcie. "To są najmocniejsze elementy obu zespołów. Oba dysponują bardzo dobrą zagrywką, kto sobie z nią lepiej poradzi, ten będzie miał większą szansę na zwycięstwo" - twierdzi słowacki szkoleniowiec. "Na pewno duże znaczenie będzie miała odporność psychiczna i determinacja" - dodaje Serwiński, który też martwi się o swoje kadrowiczki. "Dziewczyny od zakończenia poprzedniego sezonu, jadą na okrągło bez większej przerwy. Nie martwię się o ich dyspozycję fizyczną, ale bardziej o psychikę. Nie miały kiedy odpocząć od siatkówki" - podkreślił.