Po dwóch wyjazdowych triumfach 3:0 nad KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Pałacem Bydgoszcz zawodniczki Trefla nie wykorzystały ogromnej szansy odniesienia trzeciego zwycięstwa z rzędu. Gospodynie bez problemów wygrały z mistrzyniami Polski dwa pierwsze sety, ale ostatecznie przegrały 2:3. - Zagraliśmy dobrze, ale nie na tyle, abyśmy odnieśli zwycięstwo. Przy prowadzeniu 2:0 straciliśmy agresję w grze, a najwięcej do życzenia pozostawiał nasz serwis, który wcześniej funkcjonował bez zarzutu. Pozwoliliśmy rywalkom zagrać zbyt swobodnie i Chemik, który jest klasowym zespołem, nie zmarnował okazji - skomentował Micelli. W trzecim secie sopocianki wygrywały 9:6, w czwartym prowadziły 17:12 i 20:15, a przy stanie 25:24 miały nawet piłkę meczową, ale nie zdołały przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Na początku tie-breaku było jeszcze 4:2 dla gospodyń, jednak rywalki zdobyły sześć punktów z rzędu i nie oddały już inicjatywy. - Mogliśmy wygrać ten mecz 3:1. Wpadka w trzecim secie niczego jeszcze nie przesądzała, ale w czwartej partii, w momencie kiedy prowadziliśmy 20:15, miała już decydujące znaczenie. Wtedy przegraliśmy to spotkanie pod względem mentalnym - przyznał. Pomimo porażki poniesionej poniekąd na własne życzenie włoski szkoleniowiec nie miał większych pretensji do swojej drużyny. - Dziewczyny dały z siebie naprawdę sporo. W tym spotkaniu zespół pokazał mi ponadto nad czym mamy pracować. Musimy poprawić technikę oraz nadal udoskonalać nasz system gry, ale głównie powinniśmy dążyć do ustabilizowania formy. Gdybyśmy przez cały mecz zaprezentowali równą dyspozycję, pokonalibyśmy Chemika 3:0 - podsumował Lorenzo Micelli.