Finał mistrzostw Polski jak na razie przynosi spore emocje. Pierwsze spotkanie w Łodzi wygrały rzeszowianki, ale w drugim to łodzianki, po tie braku, doprowadziły w Rzeszowie do remisu. Straciły jednak podstawową przyjmującą - Zuzannę Górecką, która doznała poważnej kontuzji. W ramach transferu medycznego łódzcy działacze sprowadzili ostatnio występującą w lidze włoskiej Martynę Grajber-Nowakowską, choć negocjowali też z reprezentantką Polski Olivią Różański. Paulina Maj-Erwardt, libero ŁKS, powtarzała, że obie drużyny świetnie się znają. Przyjście Grajber-Nowakowskiej trochę zaburzyło ten stan, choć z drugiej stron 28-letnia przyjmującą jeszcze w poprzednim sezonie grała w łódzkiej drużynie. Z drugiej strony z nowym/starym zespołem trenowała tylko dwa razy. Z tego powodu Grajber-Nowakowska zaczęła mecz jako rezerwowa, a w podstawowej szóstce pojawiła się Julita Piasecka. - Jest dużo emocji, bo wszytko działo się szybko, choć wolałaby ty wracać w innych okolicznościach niż z powodu kontuzji - przyznała zawodniczka. Koncert ŁKS Commercecon Gospodynie zaczęły świetnie - tego brakowało im w poprzednich meczach - po akcjach Valentiny Diouf i Piaseckiej prowadziły 3:0. Chwilę później jednak był remis, bo zaczęły pudłować, ale znów odskoczyły na trzy punkty. W łódzkim zespole dobrą partię rozgrywała Diouf - atakowała raz mocno, raz sprytnie i po kolejnym zbiciu było 11:7. Kroku dotrzymywała jej bezbłędna Aleksandra Gryka. Dobre rozegranie Robry Ratzke zaowocowało sześciopunktową przewagą. I nie pomógł czas wzięty przez trenera Stephana Antigę, bo łodzianki nie zwalniały tempa. Po bloku Diouf na Jelenie Blagojević było już 20:10. Rzeszowianki odrobiły sporo strat (było nawet 24:22), ale w końcu gospodynie postawiły kropkę nad i. Developres zmarnował cztery piłki setowe To był jednak znak, że przyjezdne nie sprzedadzą tanio skóry. I potwierdził to początek seta, bo prowadziły już 7:4. ŁKS zwarł jednak szyki, dobrze grały powołane do szerokiej kadry reprezentacji Polski Gryka i Piasecka wspierana przez świetną Diouf. Po bloku na Weronice Szlagowskiej odzyskał prowadzenie. Dzięki temu set był zacięty i choć lekką przewagę miały siatkarki trenera Alessnadro Chiappiniego, to rywalki był blisko. Po ataku z drugiej linii Piaseckiej było 19:16. Developres nie zrezygnował i błyskawicznie odrobił straty. To zapowiadało emocje w końcówce. I trwała gra punkt za punkt. Świetna gra w obronie rzeszowianek dała im piłki setowe. Cztery łodzianki obroniły i w końcu same miały okazję - partię na ich korzyść rozstrzygnęły rywalki atakiem Izabelli Rapacz w siatkę. Rzeszowianki wracają do gry Po równym początku trzeciej partii lepiej w ataku zaczęły grać przyjezdne, zwłaszcza Ann Kalandadze. Rywalki popełniały błędy i po zbiciu w siatkę Gryki Developres prowadził 10:6. Łodzianki próbowały odrobić straty, ale szło im to z dużym trudem, ale były coraz bliżej. Po ataku Gryki traciły tylko punkt. Trener Antiga poprosił o czas. Chwilę późnej był już remis i prowadzenie ŁKS, ale tylko na moment. Później obie drużyny miały sporo pretensji do decyzji sędziów, a ci karali żółtymi kartkami. W emocjonującej końcówce losy długo się ważyły. Developres zdobył dwa punkty przewagi (23:21) i już tego nie wypuścił z rąk. W czwartej partii dość szybko przewagę wypracowały sobie łodzianki - po ataku Diouf prowadziły 10:6 i poszły za ciosem. Włoszka była nie do zatrzymania, a do tego wsparła ją na siatce Lana Scuka. Kolejne ataki, blok i obrona w polu sprawiły, że było już 21:11. Czwarty mecz w Rzeszowie. ŁKS Commercecon - Developres Rzeszów 3:1 (25:22, 28:26, 22:25 ,25:13) ŁKS: Ratzke, Witkowska, Gryka, Scuka, Diouf, Piasecka oraz Maj-Erwardt (libero), Drabek, Gajer, Hryszczuk, Grajber-Nowakowska Developres: Wenerska, Jurczyk, Blagojević, Kalandadze, Orvosova, Centka oraz Szczygłowska (libero), Szlagowska, Rapacz, Bińczycka, Obiała