Ostatnio Wisła borykała się z ogromnymi problemami finansowymi i kadrowymi. Klubowi groziło nawet wycofanie z rozgrywek Ligi Siatkówki Kobiet. Takiego scenariusza nie wykluczał także Kulikowski. Stołeczny zespół pozyskał jednak kilka zawodniczek i wszystko wskazuje na to, że sezon dokończy. Tak przynajmniej zapewnia prezes. Kulikowski ma pretensje do wielu osób m.in. prezesa PLS Pawła Zagumnego.- Komu potrzebny był ten cały cyrk związany z naszym meczem z Chemikiem Police? Kompletnie nie wiem, ale winię za to m.in. Chemika Police, któremu proponowałem grę na ich terenie w dowolnym wyznaczonym terminie, jednak nie przystali na moją propozycję. To jest nieuczciwe także ze strony Polskiej Ligi Siatkówki i niektórych dziennikarzy, którzy nie zapytali o całą sytuację drugiej strony. Największe pretensje mam jednak do prezesa PLS Pawła Zagumnego, bo mówi nieprawdę. Kilku osobom zależy na zniszczeniu naszego klubu - grzmi Kulikowski. - Bulwersuje mnie także nierówne traktowanie klubu przez miasto. Mamy cały czas problemy z halą. Jest całkiem inaczej niż obiecano nam to przed startem rozgrywek i możemy mieć problem w pierwszym meczu fazy play-out, bo wtedy na przeszkodzie może stanąć organizowane w niej jakieś spotkanie z buddą. Proszę się jednak nie martwić o Wisłę, damy sobie radę. Sezon dokończymy, zagramy także w przyszłym sezonie. Jeśli nawet teraz spadniemy, to będziemy chcieli szybko ponownie awansować - dodał prezes Wisły. "Niestety, nie udało się w dalszym ciągu zakończyć sporu z naszą byłą siatkarką Serbką Mirjaną Djurić-Bergendorff, bo spóźniła się na umówione spotkanie u notariusza o trzy godziny i nie mogliśmy wszystkiego zakończyć tak jak chciałem. Dlaczego jestem ukarany przez CEV? tego nie potrafię zrozumieć do dziś. Zarówno CEV jak i Serbkę Djurić pozwę do sądu - podkreślił Kulikowski.Obszerna rozmowa Zbigniewa Czyża z Grzegorzem Kulikowskim w załączonym materiale wideo.