Balkenstein-Grothues miała być gwiazdą Chemika. Została sprowadzona latem z Fenerbahce Stambuł, by pomóc polskiej drużynie w walce o obronę tytułu najlepszej ekipy w kraju oraz awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzyń. Tak się jednak nie stało. Holenderska siatkarka tylko raz wyszła na parkiet w koszulce Chemika. 6 października zagrała w podstawowej szóstce swego zespołu w meczu o Superpuchar Polski, w którym policzanki uległy Budowlanym Łódź 1:3. Chemik zgłosił ją także do rozgrywek europejskich, ale nie ligowych. Przez trzy miesiące Balkenstein-Grothues trenowała z ekipą Jakuba Głuszaka, jednak do składu nie była wystawiana. Chodzi o pieniądze. Z opublikowanych w czwartek 7 grudnia komunikatów polickiego klubu i prawniczki reprezentującej zawodniczkę wynika, że już po przyjeździe do Polic strony nie zgadzały się co do wysokości wynagrodzenia. Chemik w oświadczeniu napisał, że 20 czerwca zawarł z zawodniczką umowę przedwstępną. Natomiast po przybyciu do Polski zawodniczka i jej agent Jakub Dolata wysunęli nowe żądania, których Chemik nie mógł zaakceptować. Reprezentująca Holenderkę adwokat Anna Wantuch ustosunkowując się do oświadczenia klubu pisze natomiast, że w umowie z 20 czerwca zapisane były wszystkie elementy wynagrodzenia w kwotach netto. Natomiast potem miało się okazać, że klub chce, aby to zawodniczka z kwoty kontraktu płaciła podatki i niezbędne składki, co oznaczałoby pomniejszenie kwoty netto o ok. 20 proc. Chemik zaproponował więc Balkenstein-Grothues w sierpniu podpisanie ostatecznej - jego zdaniem - umowy. Na to zawodniczka nie przystała. Negocjacje trwały trzy miesiące. "Kilkakrotnie byłem w Policach, rozmawiałem z prezesem Chemika. Bezskutecznie. Maret czekała i sumiennie trenowała. Nie opuściła ani jednego treningu. Była zawsze gotowa do gry. W końcu w środę nie wytrzymała i postanowiła wyjechać. To jej osobista decyzja, tak jak wszystkie do tej pory podejmowane w kontaktach z Chemikiem" - zapewnił Jakub Dolata. Klub w oświadczaniu napisał, że zawodniczka wyjechała nie informując nikogo, nie oddając samochodu i mieszkania w Szczecinie. Natomiast Dolata zapewnia, że klucze do mieszkania i samochodu zostały wysłane przez siatkarkę kurierem do siedziby Chemika. "Za pośrednictwem swoich prawników zawodniczka złożyła oświadczenie o rozwiązaniu wiążącego ją z Chemikiem Police kontraktu z wyłącznej winy tego klubu i zwróciła się o ochronę swych praw do organu jurysdykcyjnego konfederacji CEV" - czytamy w oświadczeniu adwokatki Anny Wantuch. Dalszy los kontraktu pomiędzy Chemikiem i Balkenstein-Grothues rozstrzygał będzie zarówno sąd CEV, jak i Sąd Okręgowy w Szczecinie, do którego zwrócił się polski klub z wnioskiem o zawarcie umowy przyrzeczonej. Na stronie internetowej CEV Balkenstein-Grothues nadal widnieje w składzie Chemika na rozgrywki Ligi Mistrzyń. Te rozpoczynają się już we wtorek. Mistrzynie Polski zagrają w Serbii z Vizurą Ruma.