Na ciasny już teraz terminarz gier, to, że odbija się on na stanie zdrowia zawodników, niewielką ilość czasu na treningi oraz sporą liczbę podróży wynikających z łączenia rozgrywek na krajowym podwórku z rozgrywkami w Pucharze CEV niejednokrotnie narzekali w mijającym sezonie siatkarze i kadra trenerska ZAKSy Kędzierzyn-Koźle. Krytyczny wobec pomysłu powiększania PlusLigi jest też członek rady nadzorczej klubu z Kędzierzyna-Koźla, były szkoleniowiec reprezentacji Polski Waldemar Wspaniały. - Przesadzono z tym powiększaniem. Nie dziwię się, że zawodnicy narzekają na zdrowie, jeśli przez cały sezon grają co trzy dni. A do tego są jeszcze reprezentanci, którzy nie mają w ogóle przerwy - mówił i dodał: - Nie wszystkie kluby mają taki skład jak Skra Bełchatów czy Asseco Resovia, że mogą sobie pozwolić na to, by grać dwiema szóstkami. Wspaniały zauważył też, że dzięki powiększeniu ligi pojawiło się na parkietach wielu młodych zawodników. - Nie wiem czy stać nas na kolejne powiększenie PlusLigi. Nie jestem tego pewien - zaznaczył. Prezes Łódzkiego Związku Piłki Siatkowej Bogusław Adamski powiedział, że o kształcie rozgrywek powinny się wypowiedzieć wszystkie polskie kluby ligowe a nie tylko te, które występują w PLPS. - To, co jest dobre dla tych ostatnich niekoniecznie leży też w interesie polskiej siatkówki. Kluby PLPS zbierają śmietankę z tego, co inni - często bez wsparcia jakichkolwiek sponsorów - wykuwają ciężką pracą. Polska siatkówka to nie jest tylko PLPS i o kształcie rozgrywek powinno się dyskutować w znacznie szerszym gronie - podkreślił. Dodał, że jego zdaniem zamiast kolejnego powiększania lig należy pomyśleć o ich otwarciu i powrocie do normalnej rywalizacji ze spadkami i awansami. - Tylko taka rywalizacja może podnieść poziom rozgrywek. Zamknięcie ligi być może sprawdziło się pod względem komercyjnym, ale nie sportowym. A zwiększaniem liczby zespołów próbuje się jedynie zaspokoić potrzebę kolejnych ośrodków na posiadanie drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej - powiedział Adamski. W Lotosie Trefl uważają, że trzeba zastanowić się nad zmianą systemu rozgrywek PlusLigi. Dłuższy będzie bowiem sezon reprezentacyjny. - I z tego względu rozgrywki ligowe rozpoczną się później. W tym sezonie liga jest niezwykle intensywna, a w następnym kluby będą miały jeszcze mniej czasu. Wierzę, że uda nam się dokonać wspólnych korekt w terminarzu - stwierdził prezes gdańskiego klubu Piotr Należyty. Podobnego zdania jest prezes warszawskiej Politechniki Jolanta Dolecka. - Jeśli mamy znowu poszerzać ligę, to należy też zmienić system rozgrywek. Obecny nie będzie miał sensu. Już teraz zawodnicy ledwo żyją. Ponadto na pewno pod względem finansowym też nie jest to dobre rozwiązanie, bo dojdą dodatkowe, dalekie podróże - zauważyła. Prezes żeńskiej drużyny Nafta Piła i członek zarządu PZPS Radosław Ciemięga zaznaczył, że nie należy spodziewać się żadnych wiążących decyzji na spotkaniu w Kędzierzynie Koźlu. - Trudno dziś się wypowiadać w kwestii rozszerzenia ligi, skoro jeszcze pierwszego sezonu w nowej formule nie zakończyliśmy. Z oceną trzeba się będzie wstrzymać do zakończenia rozgrywek. Dziś o wszystkim decydują pieniądze i jeśli te kluby spełniają kryteria dotyczące obiektów, nie widzę przeszkód by grało 14 czy nawet 16 drużyn. Jeśli jednak dokooptujemy słabsze zespoły, to ta liga jeszcze bardziej się podzieli - powiedział. Z kolei prezes siatkarek PGE Atomu Trefl Sopot Roman Szczepan Kniter zauważył, że zgodnie z harmonogramem spotkania dyskusja o ligowych rozgrywkach ma trwać zaledwie kwadrans, a to zdecydowanie za mało, by omówić i podjąć jakąkolwiek, nawet wstępną decyzję w tak istotnej kwestii jak powiększenie obu lig. Obecny szkoleniowiec Pałacu Bydgoszcz Adam Grabowski przyznał, że pomysł z poszerzeniem żeńskich rozgrywek do 12 zespołów okazał się trafiony, ma jednak wątpliwości co do kolejnego powiększenia. - Zespoły, które w tym sezonie dołączyły do OrenLigi, czyli KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Developres Rzeszów całkiem dobrze sobie radziły. Szczególnie rzeszowianki, które po awansie mocno nie zmieniły składu, a ich atakująca Paula Szeremeta to jedno z największych objawień ligi. Natomiast nie jestem przekonany co do dalszego rozszerzania ligi. Nie mamy w Polsce aż tylu zawodniczek reprezentujących odpowiedni poziom i nie mam na myśli czysto sportowych aspektów, ale także w kwestii podejścia mentalnego samych siatkarek. To jest duży problem - przyznał były szkoleniowiec m.in. Atomu Trefla Sopot i Budowlanych Łódź. Były selekcjoner żeńskiej reprezentacji Andrzej Niemczyk uważa, że powinien być wykonany ruch w przeciwnym kierunku. - Moim zdaniem liga żeńska i męska powinny być zmniejszone o dwa zespoły. Powiększając liczbę drużyn w ekstraklasie obniżamy jej poziom, a to odbija się później na reprezentacji. Jeżeli drużyny odstają pod względem finansowym i sportowym, to nie ma sensu by występowały w ekstraklasie. Dla takiego Pałacu Bydgoszcz lepiej byłoby, gdyby grał w pierwszej lidze, bo będzie miał szansę na wygrywanie. A to dla tych młodych dziewczyn jest ważne, bo my chcemy szkolić zwycięzców, a nie zawodniczki, które non stop przegrywają - podkreślił.