17 stycznia był wyjątkowym dniem nie tylko dla 60-letniego trenera, ale dla całej jego rodziny. Skrok poddał się operacji przeszczepu nerki, którą podarował swojemu synowi. Transplantacja się udała, obaj pacjenci są w dobrej formie. Szkoleniowiec po tygodniowym odpoczynku chciał wrócić do pracy z rzeszowskimi siatkarkami. - Na początku tygodnia poinformowałem wiceprezesa Wiesława Kozieła, że w czwartek melduję się w Rzeszowie i po południu poprowadzę trening oraz niedzielny mecz z PTPS Piła. Po kilku godzinach otrzymałem od niego wiadomość, że decyzją rady nadzorczej, zostałem odsunięty od prowadzenia drużyny. Tłumaczono mi, że przeszedłem ciężką operację i nie podołam obowiązkom. Dlatego podjęli rozmowy z nowym trenerem. Zasugerowano mi, żebym wziął zwolnienie lekarskie do końca sezonu. Zrozumiałem, że w ten sposób po prostu mnie zwalniają - powiedział Skrok. Szkoleniowiec zapewnił, że był gotowy do pracy. Podkreślił, że czuje się znakomicie, a jego stan zdrowia był zaskoczeniem dla samych lekarzy, którzy go operowali. - Oznajmiłem szefom klubu, że nie potrzebuję więcej wolnego. Czułem się wręcz w obowiązku, by jak najszybciej wrócić do zespołu. Jestem krótko po zdjęciu szwów, dlatego lekarze na razie zabronili mi dźwigać ciężkie rzeczy. Ale dałem radę pojechać do Rzeszowa, spakować się, znieść wszystkie torby i wrócić do Radomia - wyjaśnił Skrok. Nowym trenerem został w czwartek Włoch Lorenzo Micelli, który ostatnio pracował w drużynie z Modeny, a wcześniej prowadził siatkarki Atomu Trefla Sopot. Skrok nie krył rozczarowania decyzją klubu, jego zdaniem trenera powinno się oceniać za wyniki, a te go broniły. - Nie miałem żadnych sygnałów, że nasze wyniki są poniżej oczekiwań. Zajmujemy piąte miejsce w tabeli, mając tyle samo punktów co czwarty Tauron Dąbrowa Górnicza. Za tydzień czeka nas ćwierćfinał Pucharu Polski. Gramy u siebie z Budowlanymi Toruń i mamy dużą szansę awansować do Final Four. Zresztą oczekiwania klubu były na poziomie szóstego miejsca, a presję na wynik to my sami nakręciliśmy - wyjaśnił. Dymisje w zawodzie trenera, jakiejkolwiek dyscypliny, to dla nich chleb powszedni. Skrok nie ukrywa, że sam też kilkakrotnie tego doświadczył. Jak zaznaczył okoliczności i sposób, w jaki tego dokonano, budzą u niego duży niesmak. - Tak naprawdę poinformowano mnie o tym telefonicznie, nawet nie zaproszono do klubu na rozmowę. Powiedziano, że mam sobie "iść na zwolnienie". Tak się nie powinno załatwiać takich spraw. Przykre też, że rozmawiamy o tej całej historii akurat teraz, dziś jest bowiem Ogólnopolski Dzień Transplantacji - podsumował Skrok. Jak do całej sytuacji ustosunkowuje się klub? "W związku z okresem rekonwalescencji trenera Jacka Skroka po przebytej operacji przeszczepu nerki, Zarząd Klubu Sportowego Developres Rzeszów podjął decyzję o zatrudnieniu Lorenzo Micelliego, który poprowadzi zespół w zbliżającym się, niezwykle intensywnym dla zespołu okresie rozgrywkowym. Jednocześnie zarówno władze klubu, zawodniczki oraz sztab szkoleniowy życzą trenerowi Jackowi Skrokowi szybkiego powrotu do zdrowia" - napisano w komunikacie zamieszczonym w serwisie internetowym.