W pierwszym półfinałowym meczu w Sopocie zawodniczki Impelu łatwo ograły mistrzynie Polski 3:0. W drugim o wygranej Atomu przesądził dopiero tie-break, w którym pierwszą piłkę meczową miały wrocławianki. - Po tych meczach mam mieszane uczucia. Wygrałyśmy w hali mistrza Polski, gdzie o zwycięstwo jest bardzo trudno, i z tego musimy być zadowolone. Drugi pojedynek jednak przegrałyśmy, kiedy wygrana była bardzo blisko, bo miałyśmy już piłkę meczową. Pozostaje więc niedosyt, bo między 2-0 a 1-1 jest bardzo duża różnica - powiedziała przyjmująca Impelu Katarzyna Mroczkowska. Teoretycznie zespół Tore Aleksandersena jest teraz w lepszej sytuacji, bo ma dwa mecze u siebie i jeżeli wykorzysta atut własnego boiska, stanie do walki o złoty medal. Byłby to historyczny sukces, bo nigdy w historii drużyna z Wrocławia nie grała w ścisłym finale play off. Po czterech starciach (dwa w sezonie zasadniczym i dwa w play off) obie ekipy znają się już doskonale. Mroczkowska sądzi, że w takiej sytuacji trudno będzie o element zaskoczenia. - Dlatego uważam, że ta z drużyn, która we Wrocławiu zaprezentuje się równiej, będzie bliższa wygranej. W pierwszych meczach oba zespoły popełniały mnóstwo prostych błędów. Kto się teraz tego ustrzeże, zagra w finale. Prezentujemy podobny poziom sportowy i zadecyduje dyspozycja dnia - dodała. Trzeci mecz play off pomiędzy Impelem a Atomem zostanie rozegrany w poniedziałek (godz. 20.30), a czwarty we wtorek (godz.20.30) w hali "Orbita" we Wrocławiu.