Łodzianki już samym awansem do finału zapewniły klubowi historyczny sukces. Wcześniej siatkarki Budowlanych jeszcze nigdy nie stawały na podium mistrzostw Polski, a ostatni medal dla Łodzi w 1989 roku wywalczył ŁKS. Mimo tego osiągnięcia, w drużynie prowadzonej przez trenera Błażeja Krzyształowicza nikt nie zamierza spocząć na laurach. "Bardzo cieszymy się, że mamy już medal, bo był on naszym ogromnym marzeniem od początku rozgrywek. Ale przecież one się jeszcze nie zakończyły. Teraz przed nami dwa najważniejsze mecze w tym sezonie i zamierzamy w nich walczyć o swoje. Cały sezon pracowałyśmy na to, żeby być w tym miejscu, grać o tytuł i na pewno nie zadowolimy się tym, że już mamy srebro. Mogę zapewnić, że będziemy walczyć o złoto do końca" - podkreśliła w rozmowie atakująca Budowlanych Kaja Grobelna. Dodała, że po wyeliminowaniu w półfinale Impelu Wrocław (3:1 i 3:2), na jej zespole nie ciąży już tak duża presja, co może być atutem w finałowych pojedynkach z Chemikiem Police, który po tytuł sięgał w trzech poprzednich sezonach. "Teraz to rywalki muszą, a my już tylko możemy" - stwierdziła siatkarka, która była wybierana MVP w obu półfinałach z Impelem. Chemik w drodze do finału wyeliminował Developres SkyRes Rzeszów, dwukrotnie zwyciężając po 3:0. Grobelna przyznała, że ich finałowy rywal dysponuje bardzo dużym potencjałem kadrowym, ale uważa, że łodzianki nie stoją na straconej pozycji. "Wiadomo, że w drużynie z Polic na każdej pozycji występują byłe lub obecne reprezentantki kraju. To wielkie siatkarskie indywidualności, ale my mamy zespół i to jest naszą siłą, dzięki której dotarłyśmy do finału. Jako drużyna w tym sezonie nieraz potrafiłyśmy już odwracać losy meczów" - oceniła reprezentantka Belgii. Piątkowy mecz finałowy w łódzkiej Atlas Arenie będzie czwartą konfrontacją obu zespołów w tym sezonie. W ligowej rywalizacji Chemik przed własną publicznością zwyciężył 3:0, ale w Łodzi przegrał 1:3, co było pierwszą porażką Polic w obecnych rozgrywkach. Mistrzynie kraju lepsze okazały się finale Pucharu Polski (3:0). "Zwycięstwo w Łodzi pokazało, że nawet tak dobry zespół jest do ogrania. Wiemy już, jak go pokonać. Dzięki temu w piątek wyjdziemy na boisko bez obaw i będziemy walczyć o dobrą zaliczkę przed rewanżem" - podsumowała Grobelna. Prezes Budowlanych Marcin Chudzik dodał, że za jego drużyną jest już "część obowiązkowa, a teraz pozostała dowolna". "Zdajemy sobie sprawę, że o złoto będziemy bić się z najsilniejszą polską ekipą, ale wiem, że dziewczyny są zmobilizowane, bardzo chcą i nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa" - stwierdził. Dodał, że "na papierze" Chemik jest mocniejszy, lecz przed finałem szanse obu zespołów ocenia "pół na pół". Zaznaczył, że duże znacznie dla tej rywalizacji będzie miał wynik piątkowego pojedynku. Jak bowiem zwrócił uwagę, w tym sezonie przed własną publicznością łodzianki w 14 spotkaniach poniosły tylko jedną porażkę (z Developresem SkyRes). "Chcemy wykorzystać atut własnej hali, bo jeśli myślimy o złotym medalu, to mecz w Łodzi musimy wygrać" - przyznał Chudzik. Piątkowy pojedynek w Atlas Arenie rozpocznie się o godz. 20.30. Rewanż odbędzie się w środę w Szczecinie (godz. 20.30). W przypadku równej liczby punktów w obu meczach, o tytule zdecyduje tzw. złoty set rozgrywany do 15 punktów.