Drużyna gospodarzy po dwóch porażkach we Wrocławiu była "pod ścianą". Zawodniczki trenera Juana Manuela Serramalery potrzebowały wygranej do przedłużenia rywalizacji. W kasach dąbrowskiej hali na wszelki wypadek przygotowano bilety na ewentualny piątkowy pojedynek. Chociaż wrocławianki zaczęły mecz od prowadzenia 4:1, szybko tę przewagę roztrwoniły. MKS po dwóch skutecznych blokach wyszedł na prowadzenie 13:11, potem 17:15. Od tego momentu siatkarki Impela zagrały skuteczniej, zdobyły pięć punktów z rzędu. Nie pomogły dwie przerwy dla szkoleniowca Tauronu. Końcówka należała do gości. W drugim secie wrocławianki przy zagrywce Moniki Ptak wypracowały sobie solidną zaliczkę (było 5:11). Rywalki myliły się zbyt często, by myśleć o odrobieniu strat. W efekcie przy drugiej przerwie technicznej MKS przegrywał 9:16, a na twarzach zawodniczek i trenerów Impela coraz częściej gościł uśmiech. Nie bez powodu. Podopiecznym trenera Jacka Grabowksiego udawało się niemal wszystko. Na nic zdały się "zaklęcia" miejscowych kibiców. Ich ulubienice ugrały tylko 13 punktów. Na początku trzeciej części spiker pocieszał sympatyków MKS, że wszystko jest jeszcze możliwe. Rzeczywiście ten set miał zdecydowanie inny przebieg. Ekipa Serramalery po zaciętym początku prowadziła 8:6, potem - niesiona dopingiem - 19:15. Rywalki były mniej dokładne, przegrywały pojedynki "na siatce". Po ataku Sanji Popovic MKS "wrócił do gry", przedłużając mecz. Nie mogła rozczarować publiczności czwarta odsłona. Emocjonująca, zacięta, pełna widowiskowych obron po obu stronach siatki. Minimalną przewagę punktową miały wrocławianki, ale nie potrafiły "odjechać" Tauronowi, który długo doprowadzał do remisu. Dopiero po dwóch błędnych atakach zespołu gospodarzy Impel prowadził 14:11, a po chwili 18:12. Dąbrowianki zerwały się jeszcze do odrabiania strat. Ale wybrana MVP meczu Katarzyna Skowronska-Dolata poprowadziła swój zespół do sukcesu. Była trudna do zatrzymania i zdobyła ostatni punkt rywalizacji. Trener Impela Jacek Grabowski powiedział: "Myślę, że faworyta w tej rywalizacji nie było. Ustawił ją z pewnością pierwszy mecz u nas, wygrany 3:2. Mógł się skończyć różnie. Potem dobrze się zregenerowaliśmy i zwyciężając 3:0 zbliżyliśmy się do celu. W Dąbrowie wygraliśmy wojnę nerwów. Bo tu wszystko rozegrało się w głowach. Wiedziałem, że po wysoko wygranym drugim secie w kolejnym będzie ciężko. To norma, spada mimowolnie koncentracja, a drużyna przegrywająca walczy o życie. I tak było. Jestem w sumie zadowolony z dobrego sezonu, medal jest jego ukoronowaniem. Co będzie w przyszłości, nie wiem. Na pewno pozostaniemy zespołem z ambicjami". Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Impel Wrocław 1:3 (21:25, 13: 25, 25:19, 19:25) MKS: Micha Hancock, Joanna Staniucha-Szczurek, Karolina Różycka, Eleonora Dziękiewicz, Sanja Popovic, Kamila Ganszczyk - Krystyna Strasz oraz Katarzyna Urban, Deja McClendon, Rebecca Pavan, Kinga Drabek. Impel: Milena Radecka, Monika Ptak, Agnieszka Kąkolewska, Kristin Hildebrand, Katarzyna Skowrońska-Dolata, Karolina Costagrande - Lenka Durr (libero) oraz Aleksandra Sikorska, Agata Sawicka, Andrea Kossanyiova.