Ostrowiecka drużyna przed startem sezonu była przez wielu ekspertów wymieniana jako główny kandydat do spadku z ekstraklasy. Przemawiały za tym przede wszystkim liczne zmiany, do których doszło przed początkiem rozgrywek. Na stanowisku trenera, w miejsce Dariusza Parkitnego, zatrudniono Grabowskiego. Z kadry drużyny, zostały tylko cztery zawodniczki: libero Białorusinka Olga Pauliukowskaja, środkowe Paulina Stroiwąs i Magdalena Soter oraz przyjmująca Katarzyna Szałankiewicz. W rozegranych do tej pory czterech spotkaniach ekstraklasy siatkarek, ostrowczanki odnotowały dwa zwycięstwa - z Legionovią (3:1) oraz brązowym medalistą poprzednich rozgrywek, Developres SkyRes Rzeszów (3:1). Podopieczne trenera Grabowskiego przegrały natomiast z Grot Budowlani Łódź (1:3) i po tie-breaku z BKS-em Bielsko Biała. W tabeli zespół KSZO, z dorobkiem siedmiu punktów, zajmuje piątą pozycję. - Optymizm jest, ale takim optymistą byłem już rok temu, gdy z Bydgoszczą szaleliśmy w lidze, a gdzieś to potem pękło. Dla mnie najważniejsze jest to, co będzie się działo na koniec sezonu, a nie teraz. Bardzo pielęgnuję, abyśmy nie stracili tego, co wspólnie wypracowaliśmy z dziewczynami - zaznaczył Grabowski. Trener KSZO zwrócił uwagę, że "dziewczyny grają nadspodziewanie dobrze", a dwie dotychczasowe porażki wynikały z tego, że "w rywalizacji sportowej zespół był po prostu słabszy". - Staramy się przykrywać nasze słabości, pomagać sobie nawzajem - dodał. Grabowski przyznał, że obecnie na treningach zespół skupia się na organizacji gry, próbując poprawić niektóre błędy. - Zrobiliśmy analizę ostatniego meczu z Rzeszowem i mogę zdradzić, że nie weszła nam niestety żadna "kiwka" - zaznaczył. Dodał, że chciałby, aby większość rozwiązań stała się nawykiem, a nie wynikała jedynie z przypadku. W kolejnym ligowym meczu siatkarki KSZO na wyjeździe zagrają z Impelem Wrocław. Piotr Grabski