W ekipie z Rzeszowa doszło do kilku znaczących zmian kadrowych. Na papierze skład wygląda imponująco i może dawać kibicom na Podkarpaciu nadzieję, na udany sezon w wykonaniu Developresu. - Zrobiliśmy to, co trzeba było, żeby wzmocnić zespół - mówi Lorenzo Micelli, trener Developresu SkyRes. - Wiedzieliśmy na jakich pozycjach drużyna potrzebuje zmian. Jestem szczęśliwy, że udało się nam zbudować taką drużynę. Myślę, że zrobiliśmy kolejny krok do przodu jeśli chodzi o rozwój tej drużyny. Udało nam się zatrzymać kluczowe zawodniczki i to była baza do dalszych ruchów kadrowych - stwierdza włoski szkoleniowiec zespołu z Rzeszowa, dla którego będzie to już trzeci sezon na Podkarpaciu. Biorąc pod uwagę, że drużyna została solidne wzmocniona w porównaniu do poprzednich rozgrywek można powiedzieć, że finał, to będzie cel minimum dla Developresu SkyRes. - Uważam, że już w minionym sezonie było nas stać na grę w finale, a może nawet na mistrzostwo. Moim zdaniem pierwsza czwórka prezentowała wyrównany poziom, dlatego w play-offach wszystko mogło się wydarzyć - mówi Mieclli. - Teraz mamy na pewno bardzo dobry zespół, ale zobaczymy na co będzie stać inne druzyny. Gdyby nam przyszło zmierzyć się w półfinale np. z Policami, które prezentowałyby podobny poziom jak my, to nie jest przecież powiedziane, że na pewno zagralibyśmy w finale. Musimy ciężko pracować cały sezon i starać się osiągać dobre wyniki zwłaszcza w końcowej fazie rozgrywek. W porównaniu do poprzedniego sezonu musimy zdecydowanie lepiej rozegrać rundę play-off i zrobić ten następny krok. Myślę, że na koniec rundy zasadniczej będziemy na wysokiej pozycji. Potem jednak potrzebujemy zrobić jeszcze coś więcej. W sporcie nigdy nie ma jednak gwarancji sukcesu i nawet to, że dobrze się pracuje, tak jak my to robiliśmy w poprzednim sezonie, nie oznacza jeszcze, że coś się wygra. Mam nadzieję, że ominą nas pewne pechowe sytuacje, które miały miejsce w poprzednich rozgrywkach, a o których ludzie nie wiedzą. Bardzo ważne dla mnie będzie to, żebyśmy byli w stanie utrzymać pewien poziom gry przez całe rozgrywki, a nie tylko rundę zasadniczą. Przez całą swoją pracę trenerską stawiam na ciężką pracę, która jest podstawą do tego, aby myśleć o dobrych wynikach. Po minionym sezonie odczuwam jednak bardzo duży niedosyt, ponieważ pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego, że nasz zespół stać było na bardzo wiele, a na koniec zostaliśmy bez medalu. Cel, który mieliśmy do zrealizowania, czyli wygranie medalu, był w naszym zasięgu. Niestety tak to się ułożyło, a nie inaczej, ale wyciągnęliśmy z tego wnioski i teraz zrobiliśmy kolejny krok w budowaniu drużyny. Liczymy na to, że nasz zespół osiągnie satysfakcjonujący wynik - stwierdza Micelli. Na sukces liczy też atakująca Katarzyna Zaroślińska-Król, która do Developresu przyszła z ekipy mistrza Polski Chemika Police.- Jestem typem wojownika, który zawsze chce wygrywać - mówi.- Przyszłam do zespołu, jak każda z dziewczyn, z pewną misją. Chciałabym zdobyć z Developresem medal, a moim marzeniem jest złoto. Uważam, że nie jest to wcale wygórowany cel, bo na pewno nasz zespół na to stać. Mamy tak fajnie zbilansowaną drużynę, że mamy szanse na tytuł, zresztą po to przyszłam do Rzeszowa - deklaruje Zaroslińska-Król. Dla Jeleny Balgojević, serbskiej przyjmującej będzie z kolei to już drugi sezon w Rzeszowie, która ze spokojem podchodzi do rozgrywek LSK. - Być może w teorii dysponujemy mocniejszym składem niż poprzednio, ale ja zawsze powtarzam, że na boisku liczy się przede wszystkim zespół i dobra atmosfera wewnątrz grupy. Jeśli będziemy się świetnie rozumieć i tworzyć zgraną grupę, to wcale nie musimy być najlepszymi zawodniczkami żeby stworzyć bardzo mocny zespół. Przede wszystkim więc musimy zbudować dobrą atmosferę wewnątrz drużyny. Na papierze wydaje mi się, że jesteśmy mocniejszym zespołem, ale dużo zależy od tego, jak będziemy pracować i jak będziemy się wspólnie prezentować na boisku. Przed nam nowe otwarcie i liczę na to, że tym razem nasza ciężka praca zostanie na koniec doceniona - mówi kapitan Developresu, Jelena Blagojević, a liderka zespołu Helene Rousseaux dodaje. - Wydaje mi się, że mamy w tym roku jeszcze lepszą drużynę, chociaż nie chciałabym nikogo oceniać indywidualnie. Po wszystkich dziewczynach widzę dużą motywację do pracy. Nie będę jednak niczego deklarować i zapewniać już w tym momencie, że wygramy mistrzostwo Polski. Myślę, że w zeszłym roku za bardzo się nastawiałyśmy na ten sukces końcowy i dlatego rozczarowanie po ostatnich meczach było ogromne. Na pewno stawiamy sobie wysokie cele i chcemy wygrać jak najwięcej się da. Nie chcę jednak głośno mówić o tym, co sobie obiecujemy po tym sezonie, żeby nie zapeszać i nie przynieść pecha - kończy belgijska przyjmująca.Za: lsk.pls.pl