Policzanki piąty z kolei triumf w ligowych rozgrywkach świętowały w Łodzi, gdzie po raz drugi w finałowej rywalizacji pokonały ŁKS. W poniedziałek w Atlas Arenie zwyciężyły 3:1, a wcześniej przed własną publicznością wygrały 3:0. Oba zespoły za stworzone widowisko i dobrą postawę w całych rozgrywkach chwaliła obecna na rewanżu w Łodzi mistrzyni Europy Małgorzata Niemczyk. "W finale spotkały się dwie najlepsze i najrówniej grające drużyny w całym sezonie. Patrząc na rewanż - na te emocje, na tę wielką publiczność - na pewno wiem, że w swojej karierze zrobiłam o jeden krok za mało, czyli o ŁKS. Bardzo gratuluję dziewczynom tego medalu, bo zdobyły go po prawie 30 latach. Chemik był faworytem, ale w Łodzi nie miał łatwo. Gdyby nie wywalczył złota, dałby totalną plamę" - oceniła utytułowana siatkarka. Z boiska zadowolone schodziły zawodniczki obu klubów. Środkowa Chemika Gajgał-Anioł przyznała bowiem, że to najtrudniej wywalczone złoto, od kiedy gra w Policach. "Zdobyłyśmy tytuł po bardzo ciężkim dla nas sezonie. To wielka nagroda, z której cieszymy się podwójnie, a może i potrójnie. Cieszymy się, że w rewanżu, kiedy walka szła punkt za punkt, wytrzymałyśmy psychicznie. To było ważniejsze niż taktyczne i techniczne sprawy" - mówiła była reprezentantka kraju. Dodała, że zdobywanie złotych medali jest pozytywnym uzależnieniem, ale - jak mówiła - teraz będzie mogła jedynie trzymać kciuki za kolejne sukcesy Chemika. 36-letnia siatkarka w poniedziałek ogłosiła bowiem zakończenie kariery. "W tym meczu targały mną różne emocje - od euforii po łzy w oczach" - przyznała. Siatkarki ŁKS-u podkreślały zaś, że srebrny medal to wielki sukces. "One trafiają do pokonanych w finale, ale dla nas to wielka sprawa. Miałyśmy sporo problemów, głównie zdrowotnych, ale i tak walczyłyśmy. Bo byłyśmy dobrym zespołem, jako kolektyw. Wspierałyśmy się na boisku i dzięki temu wygrałyśmy półfinałową wojnę w Rzeszowie" - oceniła libero łodzianek Krystyna Strasz. Kapitan ełkesianek Katarzyna Sielicka dodała, że Chemik zasłużenie zdobył tytuł, a ŁKS - wicemistrzostwo kraju. "Zdobycie medalu z ŁKS było moim wielkim marzeniem. To bardzo dobry moment na zakończenie kariery, bo jak kończyć to właśnie w tym stylu" - powiedziała 36-letnia wychowanka klubu z al. Unii, która w przeszłości stanęła na najwyższym podium z Winiarami Kalisz. Zadowolenia z wicemistrzostwa nie krył również prezes ŁKS Commercecon Hubert Hoffman. Jak mówił, "przegrać z Chemikiem to nie wstyd, a wdrapanie się na drugie miejsce w ekstraklasie nie jest łatwe". "Chemik to Chemik. To jest potęga organizacyjna i finansowa, a Malwina Smarzek w finale pokazała, że gra w innej lidze. My do ekstraklasy wróciliśmy dwa lata temu, a osiem lat temu zaczynaliśmy odbudowę sekcji od zera" - przypomniał szef łódzkiego klubu. Dodał, że jego siatkarki zasłużyły na premię. "Tak umówiliśmy się przed sezonem, bo choć nie mówiliśmy o tym głośno, po cichu myśleliśmy o medalu. Wiedzieliśmy, że chcemy coś na szyi powiesić, a srebro jest piękne i smakuje jak najsłodsza czekolada" - zapewnił. Chemik w swoim dorobku ma siedem mistrzowskich tytułów i jeden brązowy medal. ŁKS po raz siódmy w historii klubu znalazł się na podium ekstraklasy, ale ostatni medal zdobył prawie 30 lat temu, w 1989 roku. Po tytuł sięgnął raz - w 1983 roku.